Jak Maria Czubaszek aborcją się nie chwali

Tym razem Maria Czubaszek wystąpiła w TVP w programie Tomasza Lisa. Przekonywała, że jest zdziwiona, że jej przyznanie się do dwóch aborcji wywołało oburzenie.

 


Niedawno fala krytyki pod adresem Marii Czubaszek przetoczyła się przez Polskę po tym, jak znana i lubiana satyryczka przyznała, że nigdy nie chciała mieć dzieci i nawet dwoje usunęła. Najpierw mówiła o tym w programie telewizji TVN, potem na antenie radia TOK FM. Przekonywała wówczas, że cudownie jest nie mieć dzieci. Wyjaśniała, że nigdy nie była gotowa na taką odpowiedzialność. „To jest poważna sprawa. Jak biorę psa ze schroniska, to uważam, że jestem za niego odpowiedzialna. A co dopiero za dziecko” – mówiła.


Kiedy więc dwukrotnie zachodziła w ciąże, przerywała je. „Usunęłam dwie ciąże za czasów komuny. O aborcji się wtedy nie mówiło. Kobieta chciała usunąć, to szła i usuwała. Nie było to zbrodnią. Ani lekarz nie popełniał przestępstwa ani ja” – opowiadała. Dodała przy tym, że nigdy nie cierpiała z powodu syndromu poaborcyjnego i nie żałuje tego, co zrobiła.


Nie trzeba było długo czekać na echa tej wypowiedzi. Prof. Magdalena Środa natychmiast umieściła Marię Czubaszek na „sztandarach” swojej proaborcyjnej publicystyki. Pisała, że syndrom poaborcyjny to mit, że wiele kobiet dokonywało i dokonuje aborcji, a dzisiejsze prawo niewiele zmienia w tym zakresie. Napisała wreszcie, że ciąża to stan, który „wycieńcza, zniekształca, czyni własne ciało obcym, budzi lęki, czy wszystko jest w porządku, bo dziś ciąża jest dodatkowo traktowana jako stan chorobowy, nad którym pieczę ma lekarz, a nie kobieta.”


Na wyznanie Marii Czubaszek i pisarstwo prof. Środy odpowiedzieli publicyści prolife. „Maria Czubaszek podziękowała Bogu za to, że zabiła dwójkę swoich dzieci. Ciekawe, kiedy (bo przecież, biorąc pod uwagę mentalność eutanazistowską, nie czy) znajdzie się celebryta, który będzie dziękował za to, że zabił swoją teściową czy dziadka?” – pisał Tomasz Terlikowski.


Wczoraj Maria Czubaszek powtórzyła swoje wyznania w programie Tomasza Lisa.


„Tomasz Lis słuchał i kiwał głową. Rozważał, że może to i dobrze iż naród o tym się dowiedział. Będzie miał materiał do refleksji. Dawnemu wychowankowi ojca Macieja Zięby (tak, były takie czasy) nie przyszło nawet do głowy zdziwić się, poruszyć brwią, głosem. Słuchał paplaniny o zabijaniu dzieci jakby robił program o modzie. W zamian zaserwował publiczności nagraną Kasię Cichopek, która z wdziękiem acz kompletnie bez związku z tematem stwierdziła, że matkom ciężko dziś w Polsce” – komentuje wczorajszy program portal wpolityce.pl.


wiara.pl


 

Możesz również polubić…