Rola księdza we wspólnocie

Odpowiadając na pytania liderów o rolę kapłana we wspólnocie Odnowy oraz o to, w jaki sposób można go dla grupy „zdobyć” – zamieszczamy wywiad z ks. Wojciechem Nowackim, byłym Przewodniczącym Krajowego Zespołu Koordynatorów Odnowy w Duchu Świętym.

Odnowa Charyzmatyczna jako ruch w Kościele jest ruchem świeckim. Nie powstała z inicjatywy hierarchii, z dekretu magisterium Kościoła, ale zrodziła się oddolnie, jako poruszenie Ducha Świętego – najpierw wśród ludzi świeckich, którzy do dzisiaj stanowią znakomitą większość w Odnowie. I to właśnie świeccy podejmują funkcje odpowiedzialnych za poszczególne grupy i niejednokrotnie angażują się w prowadzenie formacji. Często są to ludzie mający solidne przygotowanie teologiczne, nierzadko legitymują się misją kanoniczną wydaną przez swojego biskupa, uprawniającą ich do podejmowania nauczania w Kościele, także do przewodzenia. Niemniej jednak, jeśli Odnowa jest ruchem kościelnym, to do warunków jej kościelnego charakteru zalicza się jedność z pasterzami Kościoła – od biskupów do kapłanów, którzy są przedstawicielami biskupa, działają w jego imieniu w ramach wspólnoty parafialnej i w jego imieniu sprawują także bezpośrednią opiekę duszpasterską nad grupami Odnowy.

PRZYCHODZI KAPŁAN I…

Spotykamy się tu z różnymi sytuacjami. Najlepszą jest ta, kiedy kapłan towarzyszący grupie jest osobiście zaangażowany w Odnowę, sam przeżył chrzest w Duchu Świętym i kroczy drogą doświadczenia charyzmatycznego. Mając przygotowanie teologiczne i będąc wyświęconym szafarzem w Kościele – jest dla grupy modlitewnej szczególnie cenną osobą. W takim przypadku relacje pomiędzy świeckimi liderami a kapłanem najczęściej będą układały się bardzo dobrze.

Inna sytuacja ma miejsce, gdy kapłan został przydzielony np. przez ks. proboszcza, a sam nie jest grupą zainteresowany. Nie zna Odnowy, może poza jakimiś teoretycznymi wiadomościami, więc podchodzi do tej opieki w sposób dość formalny. I tu mamy dwie możliwości: jeśli jest on życzliwy dla ludzi, którym został przydzielony, gorliwy taką zwyczajną kapłańską gorliwością i otwarty na partnerską współpracę ze świeckimi, to jego obecność w grupie może być błogosławieństwem. 

Może jednak przyjść kapłan niezbyt gorliwy. Spotykam się z takimi sytuacjami, gdzie przydzielony do opieki nad grupą ksiądz pojawia się w niej mniej więcej dwa razy w roku: na początek i na koniec, a w pozostałych miesiącach raczej unika spotkania, nawet z odpowiedzialnymi, nie mówiąc o uczestnictwie w spotkaniach animatorów (nie sposób przecież wymusić na nim środkami administracyjnymi bardziej zaangażowanej obecności). Liderzy świeccy muszą w takiej sytuacji wykazać więcej własnej inicjatywy, a skoro nie mają na miejscu opieki duszpasterskiej, warto byłoby się odwołać do pomocy np. koordynatora diecezjalnego (koordynatorzy tacy są wybierani przez biskupów z grona zaangażowanych i rozumiejących Odnowę kapłanów). 

Trzecia możliwość ma miejsce, gdy kapłan – niezależnie od tego, czy sam jest zaangażowany w Odnowę, czy też uważa, że powinien tutaj być, skoro tak postanowił proboszcz – działa w sposób bardzo autorytatywny i narzuca swoją wolę świeckim, traktując ich w sposób dość przedmiotowy. To szczególnie trudna sytuacja, wymagająca ze strony świeckich niejednokrotnie wiele delikatności i pokory. Ale nie sądzę, żeby musieli udawać, że wszystko jest dobrze – lepiej z pokorą i prostotą próbować dotrzeć do tego księdza. Przede wszystkim życzliwością i dobrocią pokazywać mu, że może istnieć inna forma współpracy. A gdy trudności szczególnie dają się we znaki, warto się odwołać do pomocy koordynatora diecezjalnego. Jako brat-kapłan może on trochę z innej pozycji porozmawiać z opiekunem danej wspólnoty.

TROSKA O GRUPĘ

Nawet gdy w grupie modlitewnej obecny jest zaangażowany i czujący ciężar odpowiedzialności kapłan, jego rola wymaga niejednokrotnie doprecyzowania. W Odnowie nie mamy żadnego regulaminu określającego jego zakres kompetencji. Niemniej jednak, jak wspomniałem na początku, Odnowa jest ruchem świeckim, więc szczególna odpowiedzialność spoczywa na kapłanie w zakresie troski o poprawność nauczania. Tam gdzie potrzeba w jakiś sposób zareagować czy zwrócić uwagę na ważne a przemilczane tematy – kapłan może wręcz domagać się czasu na konieczne nauczanie. Gdyby np. dostrzegł, że jakoś przemilcza się znaczenie sakramentów w życiu chrześcijańskim – ma wręcz obowiązek przywołać grupę do porządku i wskazać, że jednym z istotnych elementów życia chrześcijańskiego jest wymiar sakramentalny. Jeśli zaś w życiu jego wspólnoty zabrakłoby np. Eucharystii, bo przeakcentowuje się rolę spotkań modlitewnych, do niego należy wskazanie, że szczytem i źródłem życia chrześcijańskiego jest Eucharystia. 

Kapłan musi także interweniować z mocą tam, gdzie widzi brak jedności, niezdrową rywalizację pomiędzy animatorami, niezgodne z prowadzeniem Ducha Świętego postawy. To jest jego funkcja profetyczna, funkcja rozeznawania, którą powinien podejmować. Jak uczy Sobór Watykański II, do niego należy także posługa rozeznawania autentyczności charyzmatów, więc jako pasterz Kościoła powinien umiejętnie korzystać z tego daru. Nie znaczy to, że przez sam fakt przyjęcia święceń kapłańskich od razu posiadł zdolność rozeznawania – ze swej strony powinien dbać o wrażliwość umysłu i serca na natchnienia Ducha Świętego, aby mógł skutecznie spełniać tę posługę. 

Warto również podkreślić potrzebę zaufania księdza-opiekuna wobec świeckich animatorów w kwestiach, w których funkcjonowanie wspólnoty nie wymaga jego interwencji. Powinien umieć pozostawić przestrzeń wolności dla świeckich, którzy też są otwarci na działanie Ducha Świętego i potrafią pokierować życiem danej grupy modlitewnej. Dobrze byłoby więc, aby bez potrzeby nie narzucał swojej opinii, ale po partnersku umiał wsłuchiwać się w to, co Duch Święty przez świeckich chce w danej wspólnocie uczynić. Myślę, że w tej dziedzinie my, księża wiele jeszcze się musimy nauczyć. Trzeba nam zwłaszcza uwierzyć, że przez świeckich – pomimo wszystkich ich słabości, podobnie jak i pomimo naszych – działa Duch Boży. Choćby nawet byli mało doświadczeni, Duch Święty może dokonywać przez nich wspaniałych rzeczy.

POSŁUGA NAUCZANIA 

Z własnego doświadczenia wiem, że przynajmniej na początku drogi, gdy grupa modlitewna czy wspólnota Odnowy dopiero się kształtuje, świeccy przyzwyczajeni do tej pory do tradycyjnego podziału ról (ksiądz naucza, oni słuchają) z większym zaufaniem przyjmują nauczanie podejmowane przez kapłanów. W naszym rejonie praktykujemy, nawet podczas Seminarium Życia w Duchu (REO), taki podział: główne nauczanie prowadzi kapłan, pewne zaś tematy pozostawia dla świeckich. Tak więc od samego początku wprowadzamy ich do czynnego zaangażowania, także w przekaz pewnych podstawowych prawd. Dokonuje się to stopniowo, tak żeby nie zszokować uczestników tych rekolekcji. 

Natomiast jeśli chodzi o dalsze nauczanie – myślę, że wiele tematów może być podejmowanych przez świeckich, oczywiście o ile są do tego przygotowani. Często mamy tu do pomocy osoby z wyższym wykształceniem teologicznym. Są też świeccy, którzy mają niezwykle bogate doświadczenie duchowe. To również predysponuje ich do tego, aby mogli dzielić się nim z innymi w grupie modlitewnej. Kapłana powinno cechować takie mądre podejście, by nie stał się monopolistą, ale by włączał innych. Nieraz trzeba ich zachęcić, może zaczynając od jakichś prostszych zadań, by nabierali odwagi i przekonali się, że oni również mogą się czymś wartościowym podzielić i być narzędziem – jak to określa Ojciec Święty – łamania dobrego chleba nauki chrześcijańskiej.

POSŁUSZEŃSTWO W GRUPIE 

Gdy rozważa się temat posłuszeństwa w kontekście kierownictwa duchowego, jest ono zawsze oparte na słuchaniu Słowa Bożego, czyli nie na narzucaniu swojej woli, ale pokornym wsłuchiwaniu się w to, co Bóg mówi do nas. W relacji między świeckim liderem a kapłanem jest to posłuszeństwo Chrystusowe, posłuszeństwo Duchowi Świętemu żyjącemu i działającemu w Kościele. Aby więc mówić dojrzale o posłuszeństwie w tych relacjach, właśnie ten wymiar trzeba mieć na względzie. Zarówno kapłan jaki i świecki lider powinni nade wszystko słuchać Chrystusa i być otwartymi na natchnienia Bożego Ducha. 

A gdy tego brakuje? Wtedy może być trudno. Szczególnie jeśli to świecki ma wrażenie, że takiego zasłuchania w głos Boży brakuje kapłanowi. Nie umiem dać gotowej recepty, co taki lider miałby zrobić. Myślę, że trzeba kierować się drogą ewangeliczną: spróbuj najpierw sam porozmawiać z tym kapłanem, a jeśli okazuje się to bezskuteczne, spróbuj rozmawiać z jego bezpośrednim przełożonym (na płaszczyźnie posługi w Odnowie będzie nim koordynator diecezjalny). Jeśli zaś sytuacja tego wymaga, może potrzeba będzie zasygnalizować coś biskupowi, który mianował koordynatora diecezjalnego i w imieniu którego także ten kapłan działa we wspólnocie. Ale tylko jakieś wyjątkowe sytuacje mogą wymagać przedsięwzięcia tak radykalnych kroków. Trzeba wówczas pamiętać, by nie dać się ponieść emocjom, by nie zabrakło pokornej i wytrwałej miłości i zatroskania o duchowe dobro kapłana, a nie tylko o interes grupy modlitewnej.

GDY LIDERA PONOSZĄ AMBICJE

Może się zdarzyć, że lider zbyt ambitny ma również duży posłuch w grupie – w takim wypadku potrzeba wiele roztropności ze strony kapłana. Drastyczne kroki mogą doprowadzić do rozłamu czy wręcz do tego, że lider pociągnie za sobą jakąś część wspólnoty. Wtedy potrzebne jest ze strony kapłana zdrowe nauczanie i pokazanie wspólnocie, na czym polega autorytet, do czego ma on prowadzić, jednym słowem – skupienie się na Chrystusie, a nie na człowieku. To może pomóc grupie w „otrzeźwieniu” i nabraniu dystansu do sytuacji; w zrozumieniu że nie „guru” ma głos decydujący w grupie, ale wszyscy mamy słuchać Chrystusa.

Czasami może też pomóc braterska rozmowa w grupie odpowiedzialnych, szczególnie jeśli nie są oni uzależnieni od lidera, nie byli wykreowani przez niego jako bierni wykonawcy jego poleceń i adoratorzy jego „nadzwyczajności”. Gdyby doszło już do takiej sytuacji – bardzo groźnej, bo wtedy rzeczywiście kapłan nie będzie miał żadnego oparcia we wspólnocie – to być może należałoby podziękować wszystkim odpowiedzialnym i powołać nowe osoby do tej posługi, nie związane dotychczas z „guru-liderem”. Zaznaczam, że rozważam tu sytuacje bardzo drastyczne i ufam, że należące do rzadkości. Jednak może się tak zdarzyć, że tak drastyczne kroki okażą się konieczne dla dobra grupy modlitewnej borykającej się z tego rodzaju problemem.

JAK ZDOBYĆ KAPŁANA DLA GRUPY?

Jeśli pojawiają się takie sformułowania (inni mówią: jak „przyciągnąć”), to dostrzegam w tym nade wszystko wyraz żywego pragnienia obecności kapłana w grupie Odnowy i takim pragnieniem bardzo się cieszę. Może to charakterystyczne dla polskiej Odnowy, gdzie obecność kapłana jest szczególnie ceniona i postrzegana jako gwarancja pewnego „bezpieczeństwa eklezjalnego” – jeśli jest kapłan, to jesteśmy w Kościele; potrzebujemy go jako widocznego znaku naszego bycia w Kościele i potrzebujemy jego zaangażowania. 

Niestety, nie istnieje żaden „magiczny eliksir”, który można by wlać jakiemuś księdzu do herbaty, by po jej wypiciu nagle zapałał tak ogromną miłością do Odnowy, że nie mógłby się doczekać kolejnego spotkania modlitewnego. Nic takiego nie mamy! Natomiast Pan Bóg daje nam bardzo proste i pokorne środki – poczynając od wytrwałej modlitwy, poprzez zwyczajną ludzką życzliwość (zaofiarowanie konkretnej pomocy, np. w przedsięwzięciach lub zajęciach parafialnych), do pomocy związanej z normalnymi, życiowymi sprawami tego kapłana. Jeśli okaże się, że życzliwymi ludźmi, na których zawsze może on liczyć, są właśnie ludzie z Odnowy, może to pomóc w przełamaniu barier. 

Czasem będzie to stanowić pewien bodziec do zaangażowania się. Na początku motywacją może być fakt, że ludzie ci są życzliwi, więc i ja chcę dać coś z siebie w zamian. Warto też zwrócić się z konkretną prośbą do kapłana: o to, by nam wyjaśnił jakąś kwestię, przyszedł i wygłosił naukę, poprowadził dla grupy jakąś celebrację. I nie należy zrażać się tym, że za pierwszym razem odmówi, może nawet za drugim, ale za trzecim – jak w przypowieści z Ewangelii – przyjdzie. I jeśli spotka się z dojrzałą postawą wspólnoty, to go może przekonać: „Aha, to nie są jacyś nawiedzeni i postrzeleni, ale ludzie bardzo kochający Pana Jezusa. Widać to w ich słowach, ich modlitwie i zaangażowaniu. To może i warto poświęcić im trochę czasu.”

Zwykle najbardziej przekonujące, także dla kapłana, jest po prostu świadectwo życia członków wspólnoty. Trudno przecież zamknąć oczy na fakt, że tych, którzy przychodzą na spotkanie modlitewne, widać także w kościele – przystępują do sakramentów, spotyka się ich na adoracji Najświętszego Sakramentu, wyróżniają się w życiu rodzinnym i w zaangażowaniu społecznym. Widać, że Chrystus rzeczywiście jest obecny we wszystkich dziedzinach ich życia. To konkretne świadectwo życia dla niejednego kapłana jest argumentem przekonującym, że warto tym ludziom poświęcić czas. 

Przyznam jednak, że piszę te słowa z pewnym zażenowaniem. Bo jeśli potrzeba aż takich „podchodów” i zabiegów, żeby „zdobyć” księdza i zachęcić go, by poświęcił czas wspólnocie – to jest to sytuacja dla mnie, jako kapłana, żenująca. Patrząc obiektywnie, pomimo wszystkich możliwych zajęć, jakie może mieć ksiądz pracujący w parafii, mogę stwierdzić, że dla mnie wielką radością jest, kiedy mogę posłużyć ludziom, którzy chcą się modlić, korzystać z sakramentów, słuchać Słowa Bożego. I jeśli mnie proszą, a fizycznie mam możliwość odpowiedzieć na taką prośbę – to jest to dla mnie powód do radości, a nie ciężar. Z całego nauczania Ojca Świętego przebija zachęta do tego, aby każdy kapłan, z całą pasterską gorliwością, poświęcał swój czas dla wspólnot, również takich jak grupy Odnowy. Powinny być one objęte troską i spotykać się ze strony kapłanów ze szczególną gorliwością i miłością pasterską. Jestem przekonany, że i w tej dziedzinie potrzeba także ze strony świeckich modlitwy o ożywienie pasterskiej miłości wśród kapłanów. 

NIEOCZEKIWANA ZMIANA FORMACJI 

Zdarza się, że do grupy Odnowy przychodzi nowy kapłan, który próbuje zmienić jej formację na jakąś inną. Co robić w takich sytuacjach? Kapłani otrzymują w seminarium formację kościelną, a nie specyficzną dla jakiegoś ruchu, powinni być zatem przygotowani do tego, aby służyć rozmaitym wspólnotom. Oczywiście duchowe doświadczenie poszczególnych księży może być bardziej związane z jednym ruchem niż z innym, więc mogą się odnajdywać w jednej duchowości lepiej niż w innej. Natomiast z całą pewnością byłoby czymś niewłaściwym „przerabianie” zastanej już grupy o określonym profilu, o określonej przynależności, na ten, jaki jest duchowo bliższy nowemu opiekunowi. Bogactwem Kościoła jest różnorodność charyzmatów i każdy z księży powinien umieć w tej różnorodności dostrzec znak działania Ducha Świętego.

Myślę, że w takim przypadku bardzo istotna jest rola świeckich liderów i odpowiedzialnych. Naturalnie nie można dążyć do jakiejś „siłowej” konfrontacji, trzeba natomiast w duchu miłości do Kościoła i wrażliwości na różnorodność charyzmatów patrzeć, czym możemy się wzajemnie ubogacić – w czym kapłan o innym doświadczeniu duchowym może nam posłużyć, a w czym powinniśmy być wierni Duchowi Świętemu, który nas powołał właśnie do Odnowy, a nie do innego ruchu. W takiej sytuacji potrzeba szczególnej troski o aktywne korzystanie z formacji, np. z rekolekcji i sesji weekendowych tak, by jak najwięcej osób ze wspólnoty korzystało z typowo odnowowej formacji. Na pewno wzmocni to charyzmatyczną tożsamość tej grupy.

A co z posłuszeństwem w takiej sytuacji? Chcę podkreślić, że liderów świeckich ani członków takiej grupy nie obowiązuje przymus korzystania z jakichś pomocy formacyjnych lub rekolekcji w innym ruchu czy o innym profilu, wskazanych przez kapłana. Nikt nie ma prawa domagać się czy egzekwować od świeckich takich kroków.

NIEUFNOŚĆ WOBEC ODNOWY

Trzeba powiedzieć, że w tym względzie wiele dobrego się stało w ciągu ostatnich lat w naszym polskim Kościele. Gdy przeżywałem swoje pierwsze doświadczenie chrztu w Duchu Świętym, można było spotkać wielu księży, którzy z ogromną nieufnością odnosili się do wszelkich przejawów charyzmatyczności i traktowali grupy Odnowy niemal jako sekty zielonoświątkowe, jako drogę wyprowadzania ludzi z Kościoła katolickiego. Bronili się oni przed powstaniem podobnej grupy w swoich parafiach wszelkimi dostępnymi środkami. A realia są takie, że jeśli ks. proboszcz nie zezwoli na funkcjonowanie jakiejś grupy w swojej parafii, to ona w sposób formalny nie może zaistnieć. Oczywiście nikt nie może bronić wiernym świeckim, by spotkali się np. w domu na modlitwie, ale nie będzie to wtedy grupa parafialna, tylko indywidualna inicjatywa kilku osób. Gdyby to dokonywało się przy dezaprobacie proboszcza, który wręcz zabrania takich spotkań, mogłoby doprowadzić do konfliktów, co nie byłoby rzeczą mądrą.

Jakie są tu możliwości działania? Można poprosić czy zachęcić takiego księdza, by zechciał zapoznać się z wypowiedziami Ojca Świętego na temat Odnowy. Bardzo cenną pomocą może być książka wydana przez Wydawnictwo M Wtedy stanął Piotr, która przytacza wypowiedzi zarówno Pawła VI jak i Jana Pawła II skierowane do Odnowy. Tam każdy znajdzie kościelne spojrzenie na to, czym jest Odnowa i myślę, że po lekturze takiej książki kapłan, który rozumie siebie jako człowieka Kościoła – stonowałby może swoje niechęci czy uznał wręcz, że jego dezaprobata dla grupy Odnowy wynika raczej z jakichś personalnych niechęci czy negatywnych doświadczeń, a nie dotyczy istoty tego Ruchu. 

Również wielu kapłanów, którzy korzystali z rekolekcji organizowanych przez Odnowę, przekonywało się, że jest to rzeczywiście dar Boży, dar Ducha Świętego i dar Kościoła. Niejednokrotnie od udziału w nich rozpoczynał się także ogromny zwrot w postawie kapłana wobec grup Odnowy. Tak więc drogi działania Bożego są różne. Jeśli w parafii, w której proboszcz wyraźnie nie godzi się na istnienie grupy Odnowy, są osoby pragnące takiej wspólnoty, to trzeba w duchu cierpliwości podjąć modlitwę w tej intencji. Jeśli Pan Bóg chce odnawiać swój Kościół także przez wspólnoty i grupy modlitewne Odnowy w Duchu Świętym, to sam będzie znajdował drogę do serc ludzi.

Dla mnie jako kapłana szczególnym darem Bożym są ci wszyscy wspaniali animatorzy i liderzy, których poznałem wcześniej w Ruchu Światło-Życie, a ostatnio w Odnowie. Cenię sobie bardzo ich serdeczność i życzliwość, gorliwą modlitwę w mojej intencji, ale także wymagania, jakie mi stawiają. Dziękuję Chrystusowi również za braci kapłanów, szczególnie za tych, z którymi łączy mnie braterska przyjaźń; za tych, którym mogłem towarzyszyć w drodze do święceń jako wychowawca i wykładowca. W ich dzisiejszym zapale, gorliwości, z jaką służą także w grupach Odnowy, dostrzegam świeżość i żar Ducha Świętego. Jestem przekonany, że kapłan naprawdę jest błogosławieństwem dla wspólnoty – także wówczas, gdy jest to „wymagające błogosławieństwo”. Duch Święty pragnie prowadzić świeckich liderów i kapłanów do radosnego doświadczania jedności, która jest Jego darem i owocem posłuszeństwa Jego prowadzeniu, dla budowania Chrystusowego Kościoła.

ks. Wojciechem Nowackim rozmawiał Dariusz Jeziorny 

Możesz również polubić…