Uwierz w Ducha…

Tyskie Wieczory Uwielbienia ściągają tysiące osób z całej Polski. W sobotę w kościele bł. Karoliny spotkają się już po raz dwudziesty. Na żywo. I z mocą.

A wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał  (Mk 5, 24b)

Od siedmiu lat, kilka razy w roku, do tyskiego kościoła bł. Karoliny ściągają wielotysięczne tłumy. Podczas każdego Tyskiego Wieczoru Uwielbienia wielka, zwieńczona kopułą świątynia pęka w szwach. Uczestnicy czuwania przybywają nieraz kilka godzin wcześniej, bo wiedzą, że jeśli zjawią się na ostatni moment, to w modlitwie będą uczestniczyli przed ekranem wystawionym obok głównego wejścia do kościoła. Co ich tutaj przyciąga? Przyczyny są różne. Dokładnie tak, jak przed dwoma tysiącami lat. Wielu ciągnie na spotkanie z Jezusem. Są tacy, którzy chcą po prostu Go uwielbić, są i tacy, którzy pragną uzdrowienia. Duchowego i fizycznego. I wiedzą, że tutaj wielu ludzi go doświadcza. Jest też niemała grupa takich, co przychodzą z ciekawości. Zobaczyć „na żywo” cuda.

Jeszcze parę lat temu Tyskie Wieczory miały charakter lokalny. Dziś to wydarzenie o zasięgu ogólnokrajowym. W tyskim kościele modlą się ludzie ze Śląska, Małopolski, Opolszczyzny, Polski Centralnej, a nawet z Mazur i Pomorza. Agnieszka, Marek i Natalia, by dotrzeć na wieczorną Eucharystię i czuwanie, z domu wyjeżdżają o 8 rano. Mają do pokonania prawie 400 km.

Nie są wyjątkiem. Wielu przyjeżdża w zorganizowanych grupach. Czasem autokarami. Z Pszowa, Opola, Olsztyna. Kto raz przyjedzie, z reguły wraca tu ponownie. Dziś chyba można już mówić o wspólnocie Tyskich Wieczorów Uwielbienia.

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28).

Przychodzą. Z każdym kolejnym czuwaniem jest ich coraz więcej. Chorzy, strapieni, spragnieni doświadczenia żywego Boga. Z pragnieniami. Z wdzięcznością. Z potrzeby serca. Spotkanie rozpoczyna się uroczystą Eucharystią, koncelebrowaną przez liczne grono kapłanów. Tutaj na ołtarzu jest Źródło. Po Mszy Świętej kilkugodzinne czuwanie przed wystawionym Najświętszym Sakramentem,  z modlitwą o uzdrowienie, zakończone mocnym uwielbieniem Boga Ojca, przez Jezusa, w Duchu Świętym. Inaczej to wszystko nie miałoby sensu.

Weronika i Krzysiek są małżeństwem od pięciu lat. przez długi czas starali się o dziecko, ale bezskutecznie. Leczenie nie przynosiło efektów, a in vitro nie wchodziło w grę. Na Wieczorach Uwielbienia prosili o dar dziecka. W pewnym momencie podczas modlitwy o uzdrowienie usłyszeli słowa, że są w Kościele dwa młode małżeństwa, które nie mogą mieć dzieci. Jedno jeszcze trochę poczeka, a drugie za rok będzie miało swoje dziecko. Weronika od razu powiedziała Krzysiowi, że to do nich. Krzysiek podszedł do tego trochę sceptycznie. Powiedział: Weronika zobacz ile jest ludzi w Kościele, a Ty mówisz, że to do nas? Weronika była jednak przekonana, że te słowa Bóg kieruje właśnie do nich. Rano w domu otworzyła Pismo Święte tak na chybił trafił, i uderzyło ją zdanie: ,,Błogosławiona jesteś któraś uwierzyła, że spełnią Ci się słowa powiedziane Ci od Pana”. Wtedy była już całkiem pewna. Po trzech miesiącach dowiedziała się, że jest w ciąży. Upragniona córeczka urodziła się w styczniu 2012 r., dokładnie rok po tym, jak usłyszeli obietnicę. Takich i innych przykładów w Tychach można spotkać wiele. Po każdym czuwaniu do sekretariatu Centrum Duchowości trafia kilkadziesiąt świadectw uzdrowień. Fizycznych i duchowych. Aż chciałoby się zapytać: jakim cudem dzieją się cuda?

– Posługa uzdrawiania jest wpisana w misję Kościoła i towarzyszy posłudze Słowa – mówi ks. dr Przemysław Sawa, adiunkt w Zakładzie Teologii Dogmatycznej Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego i Dyrektor Diecezjalnej Szkoły Nowej Ewangelizacji w Bielsku-Białej. – Uzdrowienie nie jest celem samym w sobie, ale prowadzi do głębszej relacji z Bogiem przez Jezusa. Jest tutaj pewna analogia między posługą uzdrawiania i posługą sakramentalną. Jedna i druga zapowiada i sprowadza rzeczywistość życia wiecznego. Zresztą modlitwa o uzdrowienie w praktyce Kościoła katolickiego zawsze wiąże się z posługą sakramentalną, szczególnie z Eucharystią i namaszczeniem chorych – podkreśla ks. Sawa.

Widać to wyraźnie w licznych świadectwach. W ślad za uzdrowieniami fizycznymi idzie dar przebaczenia, pokoju serca i ogromne doświadczenie Bożej Miłości. Setki osób przeżywa tutaj głębokie spotkania z Jezusem Miłosiernym w sakramencie pokuty. I dla wielu to wewnętrzne, głębokie doświadczenie spotkania z Bogiem jest o wiele ważniejsze niż uzdrowienia fizyczne. Gdy wracają do domu, po tygodniach i miesiącach odkrywają tego owoce. Bo Jezus przede wszystkim zaprasza do codziennej relacji. Zawierzenia Mu całego życia, nie tylko sobotniego wieczoru w Tychach.

I wyleję potem Ducha mego na wszelkie ciało, a synowie wasi i córki wasze prorokować będą, starcy wasi będą śnili, a młodzieńcy wasi będą mieli widzenia. Nawet na niewolników i niewolnice wyleję Ducha mego w owych dniach(Jl 3, 1-2)

Czasami można spotkać się z zarzutem, że niektórzy uczestnicząc w takich spotkaniach szukają spektakularności i wielkich znaków. A w Tychach można ich doświadczyć namacalnie. Takie sugestie nieraz docierają do ks. Krzysztofa Matuszewskiego, który przez wiele lat był moderatorem Centrum Duchowości.

– Może ci ludzie przyszli z różnymi motywacjami, ale przyszli do Pana Jezusa – to On ich zgromadził. Słuchają, modlą się sercem, nie są tylko obserwatorami. To właśnie wiara, jako przekonanie o bliskości Jezusa w Eucharystii, ale i w braciach i siostrach obok mnie, sprawia, że dosłownie dzieją się cuda. Ludzie jakoś bardziej chcą się modlić, otwierają serca – a to jest przecież sposób na przyjęcie łaski. Pan czeka na naszą wolną decyzję. Wszelkie przejawy działania Ducha Świętego są znakiem. Można zatrzymać się tylko na tym co zewnętrzne w znaku, dlatego trzeba sobie nieustannie przypominać, że istotą jest zbudowanie więzi z Dawcą darów, a nie samymi darami. I dzieje się często tak, że osoby, które przyszły na Wieczór Uwielbienia z płytką motywacją , przekonują się, że Bóg JEST i się nawracają – podkreśla ks. Krzysztof.

Zewnętrzne znaki nie są bez znaczenia. – Jaki jest sens uzdrowień i innych cudów dokonywanych przez Jezusa? – zastanawia się ks. prof. Artur Malina, biblista z Uniwersytetu Śląskiego. – W wyrzuceniu ducha nieczystego z pewnego człowieka w synagodze, w uzdrowieniu teściowej Szymona, w oczyszczeniu trędowatego, w uzdrowieniu paralityka oraz w licznych egzorcyzmach i cudach dokonanych w Kafarnaum i w innych miejscowościach Galilei, nie chodzi tylko o czasowe uwolnienie ludzi od ziemskich nieszczęść. Wszystkie cuda potwierdzają natomiast nadejście Dobrej Nowiny o zbawieniu całego człowieka, ostatecznym uwolnieniu go od panowania zła i wprowadzeniu Bożego panowania – mówi biblista.

I tak się dzieje. Dobra Nowina jest głoszona nie tylko 3 razy w roku, podczas Wieczorów Uwielbienia. Diakonia z parafii bł. Karoliny prowadzi również formację całoroczną. To cotygodniowe spotkania modlitewne, systematyczna formacja Wspólnoty Dorosłych Ruchu Światło-Życie, coroczne rekolekcje letnie oraz dziesięciotygodniowy cykl Seminarium Odnowy Wiary. Na stałe z Centrum Duchowości związanych jest blisko 200 osób świeckich. Współpracuje kilkudziesięciu kapłanów. Dla nich realne doświadczenie Bożej obecności to codzienność. Wystarczy uwierzyć w Ducha… w Ducha Świętego.

Wojciech Teister/gosc.pl

Możesz również polubić…