Świat według Benedykta XVI: rzeczywistość, w której żyjemy oczami Papieża

Nie sposób nie zauważyć, że duchową kondycję świata Benedykt XVI ocenia krytycznie. Jeszcze w mowie na otwarcie konklawe po śmierci Jana Pawła II kard. Joseph Ratzinger powiedział, że współczesny świat cechuje „dyktatura relatywizmu, który nie uznaje niczego za ostateczne, a jako jedyną normę traktuje własne ja i jego pragnienia”.

Jako następca św. Piotra niejednokrotnie do tej tezy wracał, uzasadniając ją i uzupełniając o konkretne przykłady. Współczesny świat określał jako „pełen sceptycyzmu i zwątpienia”. Zauważał, że na sile zyskuje ideologia sekularyzmu, odrzucanie wszelkich inspiracji, których nie da się uzasadnić naukowo, brak zmysłu moralnego, skrajny egoizm, nietolerancja wobec chrześcijan. W dodatku, jak diagnozuje, sekularyzacja pojawia się nawet w łonie samego Kościoła.

Na długo przedtem zanim został papieżem, kard. Ratzinger znany był jako autor i konsultant kluczowych dokumentów, definiujących postawę Kościoła wobec współczesności. Prefekt Kongregacji Nauki Wiary, zwany przez świat „pancernym kardynałem”, budził respekt nie tylko z powodu rangi zajmowanego urzędu, ale ponieważ łączył przenikliwy intelekt z żarliwą religijnością. Dzięki temu jego opis współczesnego świata – np. w słynnym „Raporcie o stanie wiary” (1985) – cechowała „racjonalna” precyzja i duchowa głębia. Kiedy został papieżem, jego diagnozy w naturalny sposób zyskały dodatkową rangę.

Z papieskich przemówień, homilii, dokumentów i rozmów wynika, że jako chrześcijanin Benedykt XVI nie traci wiary w przekształcającą oblicze świata moc Ewangelii, ale jako wytrawny intelektualista nie widzi możliwości rychłego wydźwignięcia się Europy z duchowego regresu.

Rozum nie wystarczy

Niespełna dwa miesiące po wyborze na papieża, podczas nieformalnego spotkania z włoskimi kapłanami w kościele parafialnym w Introd, Benedykt XVI wygłosił długą, improwizowaną refleksję, w której m.in. mówił: „Zachód zmęczony jest własną kulturą, Bóg wydaje się już zbędny, człowiek zastępuje go nauką, a wszystko inne w klimacie relatywizmu staje się subiektywne”. Przejmująco zabrzmiała papieska zachęta: „Musimy iść dalej, przebyć ten tunel, cierpliwie i z pewnością, że Chrystus jest odpowiedzią, a na końcu pojawi się Jego światło”.

Benedykt XVI polemizuje zarówno z Marksem, który chciał budować świat „w sposób mechaniczny”, jak i z pokoleniem 1968 r., którego „kulturową rewolucję” określił jako „drugie Oświecenie”. Wielu sądziło wówczas – mówił Benedykt – „że historyczny czas Kościoła i wiary skończył się oraz że weszliśmy w nową erę, w której kwestie te staną się przedmiotem badań, jak klasyczna mitologia. Tymczasem jest inaczej – należy uświadamiać, że wiara jest niezmiennie aktualna i bardzo rozumna. A zatem potrzeba intelektualnej afirmacji, obejmującej także piękno i organiczną strukturę wiary”.

Przemawiając w Watykanie do polskich biskupów, Papież przypomniał mocne słowa Jana Pawła II, że „europejska kultura sprawia wrażenie «milczącej apostazji» człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał”. Benedykt niejednokrotnie zwracał uwagę, że „bez Chrystusa światło rozumu nie wystarczy, by oświecić człowieka i świat”.

W wywiadzie-rzece z Peterem Seewaldem „Światłość świata”, papież po raz kolejny napiętnował „tak zwany zachodni rozum”, który przekonuje „że oto teraz rozpoznał rzeczywiście, co słuszne i w związku z tym rości sobie prawo do totalnego obowiązywania”. Tymczasem, tłumaczy Benedykt XVI, „ważne, abyśmy sprzeciwiali się takim absolutnym roszczeniom pewnych rodzajów «rozumności». Wcale nie są one bowiem samym czystym rozumem, ale ograniczeniem rozumu tylko do tego, co można rozpoznać za pomocą nauk przyrodniczych – a zarazem są wykluczeniem wszystkiego, co poza to wykracza”.

Jednym z najbardziej pamiętnych jego wystąpień pozostanie niewątpliwie to z 8 stycznia 2006 r., wygłoszone podczas ceremonii chrztu dziesięciorga dzieci w Kaplicy Sykstyńskiej. Benedykt XVI odłożył przygotowany wcześniej tekst i w przejmujących słowach porównał realia współczesnej Europy do tych czasów Nerona, kiedy to „okrucieństwo i przemoc stały się powodem do zabawy, prawdziwą perwersją radości, autentycznego sensu życia”. We współczesnym klimacie kontynentu – ubolewał – dominuje kultura śmierci, a więc antykultura, przejawiająca się w ucieczce w narkotyki, w pogardzie dla bliźniego, dla ubogich i cierpiących, a także w seksualności jako rozrywce bez odpowiedzialności.

Ofensywa laicyzmu

Duchowy kryzys Europy widzi Benedykt XVI także w postawach europejskich decydentów, którzy starają się – w imię świeckości państwa – eliminować religię z życia publicznego. Podczas odwiedzin prezydenta Włoch Carlo Azeglio Ciampiego w pałacu na Kwirynale zwracał uwagę, że zdrowa laickość jest uprawniona, ale nie wyklucza odniesień etycznych zakorzenionych w religii.

Oceniając funkcjonowanie ustawy o rozdziale państwa i Kościoła we Francji, podkreślił w przemówieniu do ambasadora tego kraju, że zasada laickości powinna oznaczać wyłącznie zdrowy rozdział poszczególnych władz: duchownej i świeckiej, które nie pozostają wobec siebie w opozycji. Nie może ona natomiast oznaczać wykluczenia Kościoła z udziału w życiu społeczeństwa.

Szczególnie interesującą wykładnię na temat obecności religii w życiu społecznym Benedykt XVI zaprezentował podczas spotkania z deputowanymi frakcji chadeckiej Parlamentu Europejskiego (30 marca 2006). Wskazał, że tradycję chrześcijańską można określić mianem „polifonicznej jedności”, która wyraża wartości fundamentalne dla dobra społeczeństw. Dlatego nawiązując do swoich korzeni, Unia Europejska może tylko zyskać. „Znakiem niedojrzałości, jeśli nie wręcz słabości byłaby walka zamiast dialogu lub też ignorowanie. W tym kontekście można zauważyć, że pewne laickie nieprzejednanie okazuje się wrogiem tolerancji i zdrowej, świeckiej wizji państwa i społeczeństwa” – zauważył.

W sytuacji duchowego kryzysu naszych czasów – czasów patologii i chorób niebezpiecznych dla życia, religii i rozumu, w których niszczy się wizerunek Boga przez nienawiść i fanatyzm, ważne jest postawienie kwestii Boga i ukazanie jego ludzkiego oblicza – zdawał się powtarzać Benedykt XVI przez cały swój pontyfikat. Jego zdaniem dopiero to wyzwoli człowieka „od lęku wobec Boga, z którego narodził się współczesny ateizm. I dopiero ten Bóg wybawi nas od lęku przed światem i od strachu przed pustką własnej egzystencji” (wizyta w Niemczech, 2006).

Przez cały pontyfikat papież dokonywał też krytyki sekularyzacji obejmującej wszystkie aspekty życia codziennego i rozwijającej mentalność, w której Bóg jest w świadomości człowieka faktycznie nieobecny.

KAI

Możesz również polubić…