Maricn Jakimowicz: Most

„Jezus opowiadał rzeszom o królestwie Bożym, a tych, którzy leczenia potrzebowali, uzdrowił” – usłyszymy jutro w liturgii. Najpierw opowiadał. Potem uzdrowił. To nieprzypadkowa kolejność.

„Bóg potwierdzał głoszenie Dobrej Nowiny znakami i cudami” – czytamy. Czy one są zawsze jedynie konsekwencją głoszenia Ewangelii? – zapytałem ks. Jana Reczka, krakowskiego kapłana, którego książka „To Jezus leczy złamanych na duchu” stała się wydawniczym bestsellerem.

– Im dłużej jestem kapłanem – odpowiedział – tym wyraźniej widzę, że tak jest w istocie. Tam, gdzie głosi się kerygmat – zwycięstwo Jezusa i Jego darmową miłość – tam Bóg dokonuje wielkich znaków, odpowiada wielorakim dotknięciem serc.

– Jak Ksiądz odpowiada na zarzut: „ludzie przychodzą ze względu na znaki i cuda?” – pytałem.

– Odpowiadam: przychodzą z różnych powodów, to prawda. Nie osądzam nigdy intencji tych, którzy przyjeżdżają na Msze z modlitwą o uzdrowienie. Cieszę się, że zgromadziła ich łaska Boża.

– Próba przed chrztem: „O co chcecie prosić Kościół Boży”? Facet wypala: „O zdrowie, bo to teraz najważniejsze”…

– Oj, znam ten refren (śmiech). Ale pytam się: I co z tego? Wielu z takich ludzi zostaje później w Kościele ze względu na Jezusa. Pan Bóg gromadzi ludzi, by ich przemieniać. W pewnym momencie tak ich do siebie pociągnie, że zorientują się, iż „znaki i cuda” były jedynie mostem, który miał ich doprowadzić w ramiona Ojca.

gosc.pl

Możesz również polubić…