Robert Tekieli: Labirynty zła

By „łowienie” ludzi na wędkę zła było skuteczne – trzeba spuścić wodę ze stawu. Wtedy nikt nie będzie miał szans. Tą wodą jest kultura. Przed nią nie ma ucieczki. Jeśli będzie zatruta – każdy tego doświadczy. Ludzie, którzy wchodzą w labirynty zła w dzisiejszych czasach (sekty, okultyzm, spirytyzm, toksyczne style życia), myślą, że są wolni, a nie są.

SEKTY
Siedemnastoletni Konrad pokłócił się z ojcem. Już zarabiał na życie (pisał programy komputerowe). Podczas kłótni powiedział: „dość” i postanowił żyć na własny rachunek. Trzasnął drzwiami i poszedł na dworzec. Pociąg w prawo, pociąg w lewo, ale jednak nie wsiadł do żadnego. Przed dworcem stała grupka młodych, sympatycznych ludzi, ubranych na biało – wyznawcy Hare Kriszna. Przyłączył do nich. Po dwóch miesiącach zadzwonił do ukochanej matki, by powiedzieć: „nienawidzę cię, nigdy się już nie spotkamy”. Później, gdy opowiadał tę historię w radio – aż się czerwienił. W trakcie jego pobytu w sekcie, nieoczekiwanie przyjechał guru. Bili się o jego brudne skarpety jak o relikwie. Nałożyli je na głowę i paradowali dumnie przed ludźmi. Sekta była w stanie inteligentnemu, pracującemu w branży komputerowej człowiekowi, wmówić, że brudne skarpety mogą pomóc w zbawieniu; przekonać, by wstawał o czwartej rano i 1068 razy powtarzał określony zestaw dźwięków (mantra); namówić do przestrzegania niskobiałkowej diety, która czyni człowieka słabszym i bardziej podatnym na manipulację. Jak to się udało? Gdy człowiek przeżywa deficyt, a sekta obieca, że go zaspokoi – ma duże szanse powodzenia.
Ania, studentka. Po pół roku studiów na uniwersytecie, otrzymała stypendium naukowe. Miała ogromną potrzebę pomagania ludziom. Pewnego dnia w rektoracie zobaczyła ogłoszenie zachęcające do działania na rzecz uniwersalnej miłości wszystkich ludzi na całym świecie. Kryła się za nim sekta Moona. Ania zaczęła chodzić na spotkania. Pracowała. Pakowała paczki. Po dwóch latach „obudziła się” na stadionie w Seulu wśród dziesięciu tysięcy par, które miały zawrzeć związek małżeński z osobami, które widziały po raz pierwszy. Gdy Ania zobaczyła trzy razy starszego, niższego od niej, skośnookiego człowieka – oprzytomniała. Uciekła ze stadionu. Podobnie jak Konrad. Na jego szczęście guru przyjechał zbyt wcześnie, gdy ten był jeszcze w stanie wyciągać wnioski. Jak to się dzieje, że człowiek robi rzeczy, których nie chce i które go kaleczą? Co się stało Konradowi? On nie miał doświadczenia pozytywnie przeżytego autorytetu. Nie spotkał bezinteresownego dorosłego. A w sekcie był ktoś, kto wiedział wszystko, i nikt z nim nie dyskutował. Przez pierwsze trzy miesiące Konrad był otoczony zainteresowaniem: przychodzili do niego, wypytywali. Ale kiedy zerwał więź z ostatnią osobą, która go kochała, to zainteresowanie się skończyło. Dostał książki do ręki, przez osiemnaście godzin musiał je sprzedawać na ulicy, i w ten sposób zarabiać na życie. Pierwszy etap w sekcie to epatowanie miłością i zaszczepianie poglądów, by przekształcić światopogląd osoby, by zamrozić jej świadomość. Niszczy się w ten sposób autorytet Kościoła i autorytet nauki, wprowadzając ten stworzony przez sektę. Z jednej strony bardzo banalny, z drugiej – skuteczny. Czasem wystarczy jeden kurs internetowy, jedne warsztaty, by zatruć świadomość człowieka i go okaleczyć. Czasem ideologia danej sekty może odbiegać od zdrowego rozsądku w sposób dramatyczny, ale jeśli ktoś w nią uwierzy – jej twórca ma nad tą osobą władzę nieograniczoną. W sekcie są ludzie, którzy wykorzystują, i ludzie, którzy są wykorzystywani. Na tym to polega. Kościół daje wolność, a sekta ja zabiera. Jeśli usłyszysz, co do ciebie mówi Jezus, jeśli przyjmiesz to, co jest podawane za pomocą dogmatu – wszystko pozostałe zależy od twojej woli i twojego sumienia. Sekta będzie ci mówiła, co masz robić, jak masz to robić, jak masz myśleć, nie pozostawiając ci wyboru. W Polsce jest około trzystu pięćdziesięciu sekt, nikt ich już nie monitoruje.

BIOENERGOTERAPIA
Około trzech milionów ludzi w Polsce miało z nią do czynienia, także w kościołach. Jednym z najbardziej znanych „uzdrowicieli” był Clive Charris. Człowiek, który wchodząc do kościoła, mówił: „proszę usunąć Jezusa Eucharystycznego”. Kapłani myśleli, że chodzi o szacunek. W większych kościołach, gdzie zdarzało się, że taberanaculum znajdowało się w nawie bocznej i Harris go nie widział – nie mógł uzdrawiać. „Coś” mu przeszkadzało. Wielu ludzi myślało, że to człowiek od Boga. Ale po jego wizytach tworzyły się rozłamy we wspólnotach. W końcu ktoś go zapytał, po wielu latach, jak on właściwie uzdrawia. Odpowiedział, że za pomocą duchów. W tradycji anglosaskiej taki rodzaj uzdrawiania jest czymś dobrym. Niektóre osoby, które uczestniczą w seansach bioenergoterapeutycznych faktycznie ma odczucie uzdrowienia. Każda osoba, która uczestniczyła w takich seansach, ma potem problemy duchowe, które najczęściej kończą się depresją, której nie da się w tym przypadku wyleczyć farmakologicznie. Czasem potrzeba nawet egzorcyzmu.

SZTUKI WALKI I MEDYTACJA WSCHODNIA
Inną drogą do utraty wolności są sztuki walki. Na świecie jest około trzech milionów ludzi, którzy ćwiczą aikido, czy tchai-chii. Każdy człowiek, który to ćwiczy i przejdzie pierwszy etap, czyli zacznie łączyć ruch z panowaniem nad umysłem – to do otwarcia się na rzeczywistość duchową droga już niedaleka. Medytacja chrześcijańska, a medytacja wschodnia, naturalistyczna, to są zupełnie dwie różne rzeczy. Medytacje, które są na rekolekcjach ignacjańskich, nie mają z nią nic wspólnego. Znam przypadek osoby, która medytowała na sposób wschodni i na rekolekcjach nie potrafiła wejść w modlitwę medytacją. Za każdym razem, kiedy się wyciszała i próbowała się modlić – wchodziła na ścieżkę praktyk wschodnich. Dla niej istotą był pusty umysł i rozluźnienie ciała, czyli pewna technika. A technika to już nie jest modlitwa. Chrześcijanie nie polegają na technikach, bo Bóg się do nich nie nagina. Można się modlić na sto różnych sposobów, ale dla Boga nie jest ważne, czy mamy wtedy prosty kręgosłup, czy nie. Ale ważne jest w kogo i w co wierzymy.

PSYCHOMANIPULACJA
Na czym polega? Człowiek robi coś co mu szkodzi i tego chce. Wymownym przykładem na to są grupy ludzi w Stanach Zjednoczonych zwane chicken houk. Są to mężczyźni, którzy wywodzą się zazwyczaj z rodzin patologicznych, i którzy stają się manipulantami. W dzieciństwie, byli stawiani w obliczu różnych okoliczności, w których inni nie daliby sobie rady. Dzięki temu potrafią odczytać z mowy ciała wiele informacji. Ci mężczyźni jeżdżą po dworcach i wybierają młode, ładne dziewczęta, czytając mowę ich ciał, rozpoznają, kiedy taka dziewczyna może stać się łatwym łupem. Polują na nie jak jastrzębie na kurczaki. W efekcie takich spotkań nawiązuje się znajomość, która prowadzi do zakochania, a w końcowej fazie do zarabiania swoim ciałem na ulicy. Te dziewczyny robią to z miłości do tych mężczyzn. Kaleczą się na własne życzenie. U korzenia tego jest brak miłości, uczuć, wsparcia, przynależności. Ktoś daje złudzenie, że ten brak wypełni.

KULTURA
Można powiedzieć, że metody psychomanipulacji to łowienie ludzi na wędkę. Ale ryby z czasem uczą się chować. Dlatego, by łowienie było skuteczne – trzeba spuścić wodę ze stawu. Wtedy nikt nie ma szans. Tą wodą jest kultura. Przed nią nie ma ucieczki. Jeśli będzie zatruta – każdy tego doświadczy. Ludzie, którzy wchodzą w labirynty zła w dzisiejszych czasach (sekty, okultyzm, spirytyzm, toksyczne style życia), myślą, że są wolni, a nie są. W Polsce taką rolę przez wiele lat spełniał komunizm, który niszczył ludzi, rodziny, więzi, kościoły. Obecnie komunizm zastąpił konsumpcjonizm i materializm. Najwymowniejszym tego przejawem jest aborcja, eutanazja, swoboda seksualna. Te zjawiska w wielu krajach są czymś normalnym. O eutanazji mówi się, że jest przejawem miłosierdzia, jednak coraz częściej po prostu przejawem rachunku ekonomicznego (w Holandii pięćdziesiąt procent osób jest jej poddawanych wbrew własnej woli, nie istnieją hospicja). O homoseksualizmie mówi się, że jest normą, o aborcji, że jest prawem, że narkotyki są ok. Taki styl życia staje się wodą w stawie, w którym żyjemy, powietrzem, którym oddychamy, kulturą życia, która odbiera wolność. Taką rolę spełnia też prasa. W wielu czasopismach można przeczytać historie osób, które żyją w taki sposób, korzystając ze źle rozumianej wolności. W młodości: alkohol, narkotyki, kolejni partnerzy, aborcje. Szał. Opis tego zajmuje większą część tekstu. Dopiero w ostatnim akapicie jest o zakładzie psychiatrycznym i śmierci w samotności. Zazwyczaj w pamięci zostaje początek, bez powiązania z dalszymi konsekwencjami.

DROGA WYJŚCIA
Jak uniknąć pułapek? Rzeczywistość jest poznawana w stu procentach przy pomocy dwóch narzędzi: rozumu czyli nauki i religii. Chrześcijaństwo jest religią objawioną, która daje nam konkretne reguły postępowania i rozum – dzięki temu możemy dokonywać wyborów. W labirynty zła wchodzi się zazwyczaj przez głupotę, a ta polega na tym, że wierzymy w coś, co powinniśmy wiedzieć. Jak można wierzyć, że kawałek metalu może wpłynąć na moje życie? A ludzie noszą pierścienie atlantów. To jest irracjonalne, ale to robią. A już samo noszenie jest aktem wiary. Chrześcijaństwo jest nieskończenie prostą religią. Nam wystarczą słowa: „Jezu ufam Tobie” I tyle. Jeśli ufam Bogu – nie skomplikuję sobie życia. Ale z Bogiem nie ma żartów. Z Nim się jest albo na sto procent, albo wcale. Ktoś, kto jest z Bogiem na dziewięćdziesiąt dziewięć, to jest na zero. Między światłością, a ciemnością jest otchłań. A ona ma zero grubości. Jest tak, tak lub nie, nie. Kropka.

Tekst nieautoryzowany. Powstał na podstawie konferencji wygłoszonej w Łodzi w lutym 2012r.
Opracowanie B.Sz-Z.

Możesz również polubić…