Rozeznawanie w posłudze charyzmatycznej

Obdarowanie charyzmatyczne, to papierek lakmusowy spotkań modlitewnych, ożywczego tchnienia Ducha Świętego w naszych wspólnotach, próba wiary i odpowiedzi na zaproszenie Boga oraz nieodłączne „wyposażenie” każdego ewangelizatora.

Charyzmaty – to nadprzyrodzone łaski dane przez Boga dla wspólnoty Kościoła, by mogła rozwijać się, trwać i ubogacać. Duch Święty udziela charyzmatów dla dobra ludzi, dla budowania Kościoła oraz na potrzeby świata. W charyzmatach Bóg działa poprzez:

– darmowość – otrzymujemy je całkowicie za darmo od Boga. Nie trzeba na nie w żaden sposób zasługiwać, jak np. na kolejne stopnie w wojsku, czy premię uznaniową w firmie. Bóg daje je kiedy chce, komu chce i jak chce – to On jest dawcą wszelkiej łaski. Nie przeszkadza Mu w tym słabość i grzeszność człowieka.

– bezinteresowność – nie posługujemy nimi dla jakiejkolwiek własnej korzyści – służą innym.

– dyskrecję – nie są udzielane spektakularnie – to drugi człowiek potwierdza nam Boże obdarowanie. Charyzmaty objawiają się podczas posługiwania.

Bardzo ważną rzeczą jest to, by pamiętać o nieustannym rozeznawaniu posługiwania charyzmatycznego. Pozwala to nie przywiązywać się do obdarowania i zachować wolność w posłudze. Pośrednio chroni to człowieka przed pychą i przypisywaniem sobie „działania z mocą”. Bóg może też udzielić jakiegoś charyzmatu jedynie na pewien czas – do wykonania określonego zadania. Dawca obdarowania może też dany dar zmienić, zabrać lub zbudować na wcześniejszym obdarowaniu zupełnie coś nowego. Z reguły, gdy nie służymy otrzymanym charyzmatem lub zaniedbujemy natchnienia Ducha Świętego (pod pozorem zmęczenia, braku czasu czy własnej wygody), to dar, który mamy zanika – Bóg „przekazuje” go dalej – temu, kto podejmie współpracę i będzie otwarty na służbę. Dlatego tak ważne jest byśmy co jakiś czas podejmowali uczciwą refleksję nad tym, jak nasza posługa charyzmatyczna i współpraca z Duchem Świętym wygląda.

Kolejną istotną rzeczą przy posługiwaniu charyzmatami są budzące się w naszym sercu lub umyśle wątpliwości. Często pojawiają się myśli typu: „czy to co się we mnie rodzi, to na pewno jest od Boga, czy tak tylko mi się wydaje?”, „czy czasem to nie jest tylko moje – czysto ludzkie, albo i może od ducha złego?” itp. Należy wiedzieć, że jest to normalne. Gorzej, gdyby tego rodzaju wątpliwości przez dłuższy czas nie było – wtedy powinno wręcz zapalić się w nas ostrzegawcze, czerwone światełko: czy czasem nie zeszliśmy z posługiwania „w mocy Ducha” na posługiwanie „w mocy ducha”. I czy na pewno to, czym posługujemy, jest charyzmatem. Pamiętajmy, że to drugi człowiek (wspólnota) ma nam potwierdzać prawdziwość charyzmatycznego obdarowania (np. poprzez świadectwo).

Wyznacznikiem prawdziwości charyzmatów jest owoc. W Piśmie świętym wiele razy Bóg mówi do nas, że „po owocach ich poznacie”. Po owocach poznajemy też kto i w jakim kierunku nas pociąga i prowadzi. A zatem niezwykle ważna jest troska o osobistą relację z Bogiem – by była ona żywa. Pielęgnowanie jej opiera się m.in. na codziennej modlitwie, rachunku sumienia i czynnym uczestnictwie w Eucharystii. Równie ważne w życiu charyzmatyka jest życie sakramentalne (szczególnie regularna spowiedź), byśmy nie zagłuszali głosu Bożego w naszych sercach poprzez nieuporządkowane relacje i grzech. Trzeba być świadomym odpowiedzialności, jaką bierzemy na siebie podejmując posługę charyzmatyczną – czyli współpracę z samym Duchem Świętym. Moja troska o charyzmaty polega więc na tym, że się na nie otwieram. W ten sposób mówię Bogu „tak”, że chcę być Jego narzędziem. Mamy zatem prosić Boga o charyzmaty dla naszych wspólnot – im mamy ich w naszych wspólnotach więcej, tym bardziej umacniamy się Bożą miłością i doświadczamy Jego miłosierdzia.

W każdym posługiwaniu charyzmatycznym najważniejsza jest miłość – rozumiana jako pragnienie dobra drugiego człowieka. Tym tak naprawdę w służbie charyzmatycznej kierujemy się, pamiętając cały czas, że charyzmaty są dla innych. Często są one dla nas osobiście krzyżem, bo posługa wymaga czasu, poświęcenia, rezygnacji z przyjemności, obumierania dla siebie itp. A wszystko po to, by chwała Boża mogła objawić się w moim bliźnim.

Tym co mnie pozwala wytrwać w służbie drugiemu człowiekowi, gdy ciśnie się na usta „mam dość”, są słowa śp. Ojca Józefa Kozłowskiego, jezuity i założyciela łódzkiej, charyzmatycznej wspólnoty modlitewnej „Mocni w Duchu”: „Tak jak woda oczyszcza się płynąc, tak człowiek uczy się posługując”. Nie ma innej drogi. A zatem, charyzmatyku – do dzieła!

Kamila Rybarczyk/Szum z Nieba 108/2011

Możesz również polubić…