Widziałem świętość z bliska

Kardynał Dziwisz kontynuuje swoją niezwykłą rozmowę z Gian Franco Svidercoschim o Janie Pawle II.

Po „Świadectwie”, które tylko w Polsce rozeszło się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy, do księgarń trafia książka „U boku Świętego” – kontynuacja rozmowy kard. Stanisława Dziwisza z włoskim dziennikarzem Gian Franco Svidercoschim. Pierwotnie miała ona nosić tytuł „Dziedzictwo”, bo dotyczy tego, co Jan Paweł II zostawił nam do przemyślenia w przededniu swojej kanonizacji. – Trzeba było pewne rzeczy wyjaśnić, do tego ludzie mają prawo. Myślę, że ma je również historia, ważne, by ukazać rzeczy takimi, jakimi były, opowiedzieć, jak było naprawdę – mówi o motywach powstania książki były papieski sekretarz.

Ważny akt duszpasterski

 

Svidercoschi jest doświadczonym watykanistą i papieskim biografem. To na podstawie jego książek powstały scenariusze filmów „Karol. Człowiek, który został papieżem” oraz „Karol. Papież, który pozostał człowiekiem”. Z don Stanislao – jak o kard. Dziwiszu mówią Włosi – łączy go wieloletnia przyjaźń. „U boku Świętego” to nie klasyczny wywiad, raczej rozmowa dwóch bliskich sobie ludzi. Podział ról jest podobny jak w przypadku poprzedniej książki tej nietypowej spółki autorskiej. Gian Franco Svidercoschi zdradził przed laty „Gościowi”, na czym on polega: „Ja jak gdyby tworzę kontekst, atmosferę, a kard. Dziwisz daje świadectwo”. Kontekst jest bardzo ważny, zwłaszcza dla czytelników spoza Polski. A biorąc pod uwagę zbliżającą się kanonizację, będzie ich zapewne wielu. Zwrócił na to uwagę podczas krakowskiej premiery Marcin Przeciszewski, szef KAI, określając książkę „ważnym aktem duszpasterskim, w niezwykły sposób przybliżającym świętość Jana Pawła II”. Znaczący udział w opracowaniu rozmowy miał też ks. Bogusław Steczek SJ. Formalnie tłumacz, faktycznie współredaktor całości. – Ksiądz kardynał poprosił mnie, bym pośredniczył w niemal codziennych kontaktach z panem Svidercoschim – przyznaje. Poszczególne rozdziały powstawały w dwóch językach. Svidercoschi pytał po włosku, don Stanislao odpowiadał po polsku, potem obaj rozmówcy jeszcze do ostatniej chwili uzupełniali tekst, uwzględniając najnowsze wydarzenia.

 

Świętość polifoniczna

 

– Ksiądz kardynał daje przejmujące świadectwo na każdej stronie książki, bo świętość Jana Pawła II była „polifoniczna”, wyrażała się w tym wszystkim, kim był i jakim był, co robił i jak robił – mówi o swoich wrażeniach z lektury ks. Steczek. „Widziałem świętość z bliska. Widziałem świętość zwyczajną, wpisaną w codzienność, w obowiązki i trudy każdego dnia, w spotkania z ludźmi z całego świata, w wielkie publiczne ceremonie, a także w strzeżone zazdrośnie chwile osobistego życia duchowego. Później, po latach, widziałem świętość znaczoną nieustannie krzyżem, jakim zresztą było całe życie Karola Wojtyły. Widziałem świętość graniczącą z heroizmem” – pisze we wstępie kard. Dziwisz. Był o niej przekonany od wielu lat, czego zresztą nie krył. W Watykanie pół żartem podejrzewano kardynała, że to on stał za akcją „Santo Subito” podczas papieskiego pogrzebu. A już całkiem serio – do czego się w książce przyznaje – był zwolennikiem szybkiej kanonizacji Jana Pawła II, choć dziś uważa, że wszystko dokonało się we właściwym czasie. Co może zaskakiwać, pytany o „znak rozpoznawczy” nowego świętego, odpowiada jednym słowem: „cichość” – w jego najbardziej pełnym, ewangelicznym sensie. To ważna deklaracja, bo przecież jesteśmy zewsząd bombardowani papieskimi „teledyskami”, zmontowanymi z najbardziej spektakularnych wydarzeń tego wielkiego pontyfikatu. Ojciec święty jawi się w nich jako porywający tłumy przywódca duchowy. Tymczasem dla osoby towarzyszącej mu najbliżej przez prawie 40 lat Jan Paweł II był przede wszystkim człowiekiem modlitwy i zawierzenia. Biskup krakowski mówi o tym w sposób przejmujący i bardzo osobisty.

 

Cel brutalnej nagonki

 

Duże wrażenie robią fragmenty poświęcone zmaganiom biskupa Wojtyły z komunistyczną władzą. Dziś o heroizmie mówi się wyłącznie w kontekście jego cierpień fizycznych, kard. Dziwisz przypomina natomiast niełatwe lata 60. XX w., gdy biskup krakowski był celem brutalnej nagonki. Szkalujące napisy na murach, prowokacje bezpieki, nieustanna inwigilacja, tajne spotkania w Lasku Wolskim z powodu wszechobecnych podsłuchów, to była codzienność tamtych czasów. Dla mieszkańców Nowej Huty, walczących o krzyż czy represjonowanych studentów, biskup Wojtyła był oparciem i punktem odniesienia. W książce wracamy do zapomnianej już wizyty w krakowskiej synagodze w 1968 roku czy wystąpienia na Skałce w 1977, tuż po śmierci Stanisława Pyjasa. Kardynał wspomina także swoje osobiste doświadczenia z tamtych dni.

 

Dla polskiego czytelnika ten rozdział ma szczególny walor, ale i podczas włoskiej prezentacji książki Andrea Riccardi, historyk Kościoła, nie krył, że właśnie przywołanie krakowskiego okresu posługi biskupa Wojtyły zrobiło na nim największe wrażenie. 16 października 1978 roku, stojąc w radosnym tłumie przed bazyliką św. Piotra, sekretarz nowego papieża przypomniał sobie słowa jednego z dygnitarzy partyjnych: „Niech jedzie na konklawe, po powrocie się policzymy”. „Gdybym mógł, wysłałbym mu wtedy telegram: przykro mi, Opatrzność miała inne plany” – wspomina S. Dziwisz.

 

Książka jest także rozrachunkiem z całą serią mitów i fałszywych oskarżeń pod adresem Jana Pawła II, choćby w sprawie domniemanych zaniechań w walce z pedofilią oraz prób przeciwstawiania w tym kontekście polskiego papieża i jego następcy. „Uważam to za zniewagę” – mówi kardynał i stanowczo podkreśla, że od chwili, gdy wybuchł skandal w Kościele w USA, panowała całkowita zgoda między Janem Pawłem II a ówczesnym prefektem Kongregacji Nauki Wiary kard. Josephem Ratzingerem co do tego, jak się zmierzyć z problemem pedofilii. „U boku Świętego” to ważny głos w dyskusji nad tym, co dziś w Kościele jest przełomem, a co kontynuacją. Rozmówcy wskazują także, jak wiele zmian geopolitycznych dokonało się za sprawą Jana Pawła II, przypominają też jego bezsilny, ale mocny głos przeciw interwencji w Iraku. Kardynał ujawnia, że papież „długo i bardzo głęboko” rozważał kwestię, czy może ustąpić z urzędu, na przykład po ukończeniu 80 lat. A na ostateczną decyzję w tej sprawie wpływ miały konsultacje z kard. Ratzingerem. W ich wyniku papież ustalił nawet stosowną procedurę na wypadek, gdyby nie mógł dalej pełnić posługi. Podczas krakowskiej premiery pytano autora o ciąg dalszy. Kardynał Dziwisz przyznał, że przez 27 lat prowadził notatki („pisałem jedną stronę dziennie”), by móc potem mieć możliwość weryfikowania ważnych faktów i dat. Niewykluczone, że kiedyś te zapiski zostaną wykorzystane w kolejnych książkach przybliżających nam postać Jana Pawła II.

 

Piotr Legutko GN 51/2013

Możesz również polubić…