Marcin Jakimowicz: Kasa spadła z nieba

Nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie – czytamy w Bozym Słowie – Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie.

Na pytanie znajomej katechetki, czy można modlić się o pieniądze, klasa zgodnym chórem krzyknęła: „Nieee!” Taka jest klasyka gatunku nad Wisłą. Nie wypada modlić się o kasę. To temat zakazany. Zmarły przed dwoma miesiącami paulin ojciec Adam Piecuch ironizował: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj? Po co? Przecież ja sam sobie zarobię na chleb dla siebie i mojej rodziny. Nie chcę o nic prosić! Nie potrzebuję jałmużny. Modlimy się inaczej; daj mi pracę, pozycję, a na chleb to sam sobie zarobię”.

– Ile kosztowało wynajęcie Stadionu Narodowego na ubiegłoroczne lipcowe rekolekcje uwielbienia? – spytałem wprost ks. Rafała Jarosiewicza organizatora spotkania „Jezus na stadionie”.

– Tajemnica handlowa. Mogę powiedzieć jedno: sporo.

– Nie miałeś nieprzespanych nocy? Skąd wziąć te, zgaduję, kilkaset tysięcy złotych?

– Gdyby było set – tysięcy byłoby dobrze (śmiech) – odparował ewangelizator. – Jeżeli Bóg daje konkretną wizję, a potwierdza ją niezależnie kilka osób (np. obraz: stadion pełen ludzi, oddających chwałę Jezusowi), a jednocześnie hierarchia Kościoła daje ci zielone światło, to dlaczego miałbyś się martwić? To nie moje dzieło, nie moje pieniądze. Prosiliśmy i otrzymaliśmy. Wszystko. Albo ufasz w ciemno słowu i wierzysz, że Bóg zrealizuje je na twoich oczach albo tchórzysz, tłumaczysz sobie: zgłupiałem, przewidziało mi się, to jedynie mój chory pomysł… Wszystkie awaryjne warianty okazały się niepotrzebne. Na stadionie modlił się 60-ciotysięczny tłum. Bóg zrealizował proroctwa.

 

gosc.pl

Możesz również polubić…