Uzdrowiona w dniu beatyfikacji

Kiedy w Watykanie Benedykt XVI ogłaszał Jana Pawła II błogosławionym, na Kostaryce wydarzył się cud, który teraz pozwoli na ogłoszenie go świętym.

Z tętniaka mózgu uzdrowiona została Floribeth Mora Diaz. Choć lekarze nie dawali jej najmniejszych szans, kobieta normalnie dziś żyje, pracuje i zajmuje się wnukami. Na kanonizację Jana Pawła II do Watykanu zamierza przyjechać z mężem i najmłodszym synem.

Medycyna jest bezsilna

Floribeth Mora Diaz coraz częściej źle się czuła. Nasilające się bóle głowy nie pozwalały jej normalnie funkcjonować. Postanowiła pójść do lekarza. Diagnoza brzmiała jak wyrok: tętniak wrzecionowaty prawej półkuli mózgu. – Usłyszałam, że mój stan jest beznadziejny. A ja chciałam żyć, doczekać narodzin dwóch kolejnych wnucząt, które wkrótce miały przyjść na świat – opowiada wzruszona kobieta. Mieszka w skromnej dzielnicy Dulce Nombre de Tres Ríos, położonej na wzgórzach otaczających stolicę Kostaryki San José. Jako prawniczka pracuje w niewielkiej firmie rodzinnej. Swego męża poznała 26 lat temu, kiedy zaczęła pracować jako sekretarka w ministerstwie bezpieczeństwa, a on był tam policjantem. Pierwszy raz do szpitala trafiła 8 kwietnia 2011 roku. Miała wtedy 50 lat. – Zdiagnozowaliśmy ją  13 kwietnia.Był to jeden z najtrudniejszych tętniaków, powodujący ciężki krwotoczny udar mózgu. Jej przypadek konsultowaliśmy z najlepszymi neurochirurgami na Kostaryce, omawiany był także na specjalistycznym sympozjum w Meksyku – mówi neurochirurg Alejandro Vargas Román, który opiekował się kobietą. Ze względu na zagrożenie życia i prawdopodobne powikłania wykluczono operację. Floribeth Mora Diaz usłyszała, że medycyna w jej przypadku jest bezsilna. – Lekarz powiedział mi, że stan żony jest bardzo ciężki. Powtarzałem w duchu: „Kochanie, pomogę ci”. Jednocześnie pytałem sam siebie: „Co ja mogę zrobić?” – opowiada mąż cudownie uzdrowionej za wstawiennictwem bł. Jana Pawła II kobiety Edwin Arce. Wyszedł ze szpitala i usiadł na ławce. – Spuściłem głowę i rozpłakałem się z bezsilności. Zacząłem się modlić: „Boże, pomóż mi. Karolu Wojtyło, wspomóż, nie zostawiaj mnie samego, dla mnie jesteś świętym” – wspomina dziś swoją modlitwę. – Wtedy usłyszałem głos, który mi mówił: „Nie bój się, zabierz ją do domu”. Więc zabrał. Beatyfikację Jana Pawła II Floribeth Mora Diaz oglądała w telewizji. Na Kostaryce była wtedy noc. Floribeth czuwała przed telewizorem, modląc się razem z rodziną. – Mąż zrobił mi znak krzyża na czole i wziął za rękę. Modliliśmy się, nie pierwszy zresztą raz, przyzywając wstawiennictwa Jana Pawła II. Prosiliśmy, by wstawił się za mną u Boga, by wysłuchał naszych modlitw – wspomina uzdrowiona kobieta. Kiedy rano się obudziła, jej wzrok padł na leżące przy łóżku czasopismo ze zdjęciem Jana Pawła II. – Usłyszałam głos, który mówił do mnie: „Wstań, nie bój się, wstań”. Odpowiedziałam: „Tak, Panie!” i… wstałam z łóżka. Mój mąż, widząc to, powiedział: „Kochanie, co ty robisz?”. Odpowiedziałam mu tylko, że czuję się dobrze i nic więcej, by nie pomyślał, że zwariowałam – opowiada dziś.

Lekarz tego nie rozumie

1 maja 2011 roku przyszła do swego lekarza i poprosiła, by ponownie przeprowadzono badania. Twierdziła, że czuje się doskonale. – Gdy dostałem wyniki badań i zobaczyłem, że tętniak zniknął i mózg nie jest uszkodzony, i że nie ma żadnych powikłań neurologicznych, nie mogłem uwierzyć. To było dziwne, niewytłumaczalne. Nigdy nie widziałem, by takich rozmiarów tętniak tak po prostu zniknął – opowiada dr Alejandro Vargas Román. Przeprowadzono kolejne badania. Potwierdziły, że kobieta jest zdrowa. Lekarze uznali, że została wyleczona w sposób, którego nauka nie jest w stanie wyjaśnić. – To było bardzo jednoznaczne uzdrowienie. Natychmiastowe i całkowicie zmieniające życie tej kobiety – podkreśla ks. Sławomir Oder, postulator w procesie kanonizacyjnym Jana Pawła II. Kiedy pytam, dlaczego spośród tysięcy cudów zgłaszanych do biura postulacji wybrano właśnie ten, bez wahania odpowiada, że uzdrowienie Floribeth Mory Diaz bardzo mocno uderzyło zarówno jego, jak i współpracowników. – Wiadomo, jak bardzo ciężkim schorzeniem jest obecność tętniaka w mózgu i jakie są zwykle prognozy. To, co nas najbardziej uderzyło, to natychmiastowy skutek i fakt, że uzdrowienie dokonało się praktycznie w dniu beatyfikacji Jana Pawła II – podkreśla postulator. O uzdrowieniu dowiedzieli się z e-maila, który przyszedł do biura postulatora. – Była w tym pewna doza tajemniczości. Kobieta, opisująca swoje uzdrowienie, podpisała się jedynie imieniem, nie podała żadnych szczegółów dotyczących swojego życia. Jednak dzięki zastosowaniu niemal detektywistycznych metod udało nam się do niej dotrzeć. Także w tym widoczny jest palec Boży – uśmiecha się ks. Oder.

Pięć miesięcy po wyleczeniu Kostarykanka została poddana kompleksowym badaniom, które potwierdziły niewytłumaczalny charakter odzyskania przez nią zdrowia. Wtedy ponownie napisała o swym cudownym uleczeniu do postulatora, podając więcej szczegółów. W październiku 2012 roku Floribeth Mora Diaz została zaproszona do Rzymu na specjalistyczne badania, które potwierdziły zniknięcie tętniaka i brak jakichkolwiek powikłań neurologicznych. Wkrótce potem ks. Oder pojechał na Kostarykę i poprosił arcybiskupa San José, by poprowadził diecezjalny proces w sprawie cudu. W styczniu 2013 roku dokumentacja trafiła do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Cud został kolejno zatwierdzony przez komisje: lekarską, teologiczną, kardynałów i biskupów, a ostatecznie przez papieża Franciszka. Tym samym zniknęła ostatnia przeszkoda na drodze ku kanonizacji Jana Pawła II.

Podwójny cud Świat obiegła wiado

mość, że mamy do czynienia z podwójnym cudem, gdyż przy okazji choroby i uzdrowienia Floribeth Mory Diaz doszło do nawrócenia jej całej rodziny. – Mieć mamę z powrotem to najwspanialszy dar, jaki mogliśmy otrzymać – mówi najmłodszy syn, 14-letni Keyneer. Drugi z synów, Edwin, podkreśla, że choroba mamy była dla całej rodziny niezwykle trudną próbą, a jej uzdrowienie zupełnie przewartościowało jego życie i pokazało jego pełniejszy wymiar. – Bóg zmienił nasze życie, zacieśnił więzy rodzinne, staliśmy się sobie bardziej bliscy. Kiedyś o tym tylko słyszałam, a teraz wiem, że cuda dzieją się naprawdę, a Bóg istnieje i działa w naszym życiu – dodaje córka Gabriela. Dzień po uznaniu przez papieża Franciszka cudu za wstawiennictwem Jana Pawła II Floribeth Mora Diaz wraz z rodziną pojechała do sanktuarium Matki Bożej Niepokalanie Poczętej w Paraíso koło Cartago, by podziękować Bogu za doznaną łaskę. Dlaczego tam? Bo to jedyne miejsce w Kostaryce i w całej Ameryce Łacińskiej, gdzie znajduje się relikwia krwi Jana Pawła II. Uzdrowiona kobieta 30 lat temu słuchała wymagających słów papieża Polaka, które w czasie swej krótkiej wizyty na Kostaryce kierował do młodzieży. – Ona jest bardzo związana z Janem Pawłem II. Tę więź można nazwać pamięcią obecności. To jest coś, czego bardzo mocno doświadczyłem w czasie mojej pracy postulatora – ziarno zasiane w czasie podróży apostolskich, które przynosi owoce. Ludzie, spotykani przeze mnie, kultywowali w swoich sercach nie tylko wspomnienie Jana Pawła II jako człowieka, ale przede wszystkim jako tego, który przyjechał mówić o Chrystusie, zasiewać ziarno wiary, wzmacniać ich nadzieję – wyznaje ks. Oder. – Nasza rodzina wiele wycierpiała w czasie choroby mojej synowej, ale dzięki modlitwie staliśmy się mocniejsi – mówi teściowa Floribeth Mory Diaz – Rafaela Arce. Podkreśla, że w ich rodzinie miłość do Jana Pawła II zawsze była odczuwalna. Stąd w domu synowej znajduje się mała kapliczka dedykowana papieżowi Polakowi. – Kiedy wieść o moim uzdrowieniu rozeszła się, zaczęli do mnie przychodzić ludzie, których wcześniej nie znałam. Prosili o pomoc, radę, wsparcie modlitewne – opowiada Floribeth. – Do końca życia będę się pytać, dlaczego właśnie mnie Bóg wybrał. Zaczynam jednak dostrzegać, że moje uzdrowienie służy temu, bym była przy chorych i cierpiących, niosąc im nadzieję i pocieszenie.

 

BEata Zajączkowska GN 28/2014

Możesz również polubić…