Marcin Jakimowicz: Prawdziwy skandal

Poszedł szukać mnie w piekle.

Noc z wielkiego piątku na sobotę. Cisza. Wróciłem właśnie z kościoła i przeczytałem kilka porażających zdań Paula Evdokomiva z jego znakomitej „Szalonej miłości Boga”: „Bóg godzi się na to, że w wyniku buntu jego własne stworzenie może Go odrzucić, zapomnieć o Nim i wyrzec się Go. Na Krzyżu Bóg opowiedział się za człowiekiem przeciwko Bogu. Od Adama na ludzkość czekał tylko Szeol, mroczne przebywanie umarłych. W wielkosobotnim nabożeństwie paschalnym śpiewamy: »Zszedłeś na Ziemię, by ocalić Adama, a nie znajdując go, o Panie, poszedłeś szukać go w piekle«. Chrystus zstąpił do piekieł, aby szukać tam człowieka. Jeżeli „Królestwo Boże jest wśród was”, piekło również jest tu obecne. Znaczna część współczesnego świata, z którego wykluczono Boga, jest już piekłem. Wedle Ojców »Bóg może wszystko, ale nie może zmusić człowieka, by Go kochał«. Oczekujący Bóg rezygnuje ze swej wszechmocy, a nawet ze swej wszechwiedzy i przyjmuje swoją kenozę pod postacią ofiarowanego Baranka. Jego los wśród ludzi zależy od ich fiat. Bóg przewiduje najgorsze, ale Jego miłość staje się tylko jeszcze bardziej czujna, skoro człowiek może odrzucić Boga i zbudować swoje życie na tej odmowie, na buncie. Co zwycięży, miłość czy wolność? Obie są nieskończone, a piekło unosi to pytanie w swych płomieniach”.

Zadrżałem. Rzeczywiście oddał się w nasze ręce. Od pewnego czasu nie daje mi spokoju fragment Apokalipsy: „Oto stoję u drzwi i kołaczę. Jeśli kto posłyszy mój głosi i otworzy…”. Nie oszukujmy się, brzmi to tak, jakby Bóg z góry zakładał, że niewielu go usłyszy. „Przewiduje najgorsze” – przypomina Evdokimov. A „jeśli ktoś” – jakimś cudem – usłyszy, zasiądzie do kolacji z Najwyższym. To prawdziwe trzęsienie ziemi. Bóg pytający o zgodę swe stworzenie. Najwyższy za drzwiami. Prawdziwy skandal!

 

Marcin Jakimowicz/gosc.pl

Możesz również polubić…