ks. Tomasz Jaklewicz: Ogień i woda

Jesteśmy dziedzicami świadectwa Piotra i Pawła. Duchowa równowaga wymaga, by nie zagubić "i", nie zamieniać go na "albo".

 

Rzymu nie da się porównać z niczym. Wieczne Miasto łączy ogień z wodą. Przeciwieństwa żyją tutaj w zgodzie: antyk i chrześcijaństwo, wielka historia i codzienne życie, elegancja i bałagan, czas przeszły i teraźniejszy… św. Piotr i św. Paweł – pierwszy i ostatni z Apostołów. Jako męczennicy, czyli ogarnięci zmartwychwstaniem, są obecni tutaj zawsze.

Drogi, które ich zaprowadziły do Wiecznego Miasta, były zgoła odmienne. Różniło ich sporo. Status społeczny, wykształcenie, temperament, sposób dochodzenia do wiary w Chrystusa. Jeden głosił Ewangelię wśród Żydów, drugi nawracał po-gan. Piotr jest sym-bolem urzędu – instytucjonalnego wy-miaru Kościoła. Paweł, powołany na apostoła spoza Dwunastu, przypomina prawdę, że łaska płynie niekoniecznie wydrążonymi kanałami, a Duch Święty potrafi działać zaskakująco.

Kościół potrzebuje świadectwa Piotra i Pawła. Obok urzędowego, „Piotrowego” nauczania nieodzowne jest nauczanie „Pawłowe” – spontaniczne, oddolne, charyzmatyczne. Między tymi dwoma sposobami głoszenia Ewangelii może dochodzić do konfliktu. Paweł uznawał autorytet Piotra, a przecież nie zawahał się go zganić, kiedy zauważył jego dwulicowość (Ga 2, 11–14). Także dzisiaj nieraz iskrzy na linii urząd– charyzmat. W pewnym sensie to znak żywotności Kościoła. „Nie do utrzymania jest taki model komunii, w którym najwyższą wartością duszpasterską jest unikanie konfliktów. Wiara zawsze niesie ze sobą również miecz i może właśnie wymagać konfliktu z powodu przywiązania do prawdy i miłości” – pisał przed laty kard. Ratzinger. Co oczywiście nie oznacza lekceważenia mądrej troski o jedność Kościoła.

Tradycja mówi, że obaj Patronowie Rzymu przelali krew za Chrystusa tego samego dnia. Piotr ukrzyżowany głową w dół, Paweł ścięty mieczem.

Duchowo może być nam bliżej do Piotra lub Pawła. Jeżeli cenisz tradycję, instytucję, nie lubisz zmian w duszpasterstwie – to znak, że jesteś bardziej „Piotrowy”. I dlatego potrzebujesz obok siebie niespokojnego Pawła. I vice versa, jeśli bliższe Ci chrześcijaństwo Pawłowe – spontaniczne, charyzmatyczne, szukające wciąż nowych dróg – to bez wątpienia potrzebujesz obok siebie Piotra. Jesteśmy dziedzicami świadectwa Piotra i Pawła. Duchowa równowaga wymaga, by nie zagubić „i”, nie zamieniać go na „albo”.

Możesz również polubić…