Żyć w Duchu – Rozmowa z o. Antonello Cadeddo i o. Enrique Porcu

Wielokrotnie doświadczyliśmy, że osoby, za które modliliśmy się, zostały dotknięte, zmieniły swoje życie, nawróciły się, choć niekoniecznie doznały fizycznego uzdrowienia. Możemy zaświadczyć i potwierdzić, że Pan zawsze czyni to, co sam chce, musimy Mu na to pozwolić, gdyż zawsze chce tego, co jest dla nas dobre.

 

Ojcowie Antonello Cadeddo i Enrique Porcu są z pochodzenia Włochami. Wyjechali na misje do Brazylii, gdzie żyją w dzielnicach nędzy wśród najbiedniejszych. Brazylia to kraj wielkich kontrastów społecznych, ogromnej biedy, która popycha ludzi do zła, budzi nienawiść i przemoc między bogatymi i biednymi. Kościół doświadcza braku kapłanów, powołań, świątyń. W Brazylii jeden kapłan przypada często na parafię, którą zamieszkuje 100 tys. osób i gdzie działa np. 300 kościołów protestanckich i charyzmatycznych sekt. Ojciec Antonello przez wiele lat był koordynatorem Odnowy Charyzmatycznej w tym kraju.

W 2000 r. obaj ojcowie założyli wspólnotę Przymierze Miłosierdzia, której charyzmatem jest praca z najuboższymi. Wspólnota pracuje z ludźmi ulicy i prowadzi dla nich 20 domów, ale przede wszystkim głosi im słowo Boże i miłość Boga. W maju 2006 r. ojcowie prowadzili w parafii św. Dominika na warszawskim Służewie rekolekcje zatytułowane Żyć w duchu. Dzielili się swoim codziennym doświadczeniem biedy i cierpienia ludzi, wśród których żyją, cudownych nawróceń i uzdrowień, których są świadkami. Ważną częścią rekolekcji była charyzmatyczna modlitwa przed Najświętszym Sakramentem o uzdrowienie fizyczne i duchowe. Wielu uczestników tych spotkań mówi, że rzeczywiście doświadczyło szczególnego działania Ducha Świętego. W dniach 13-16 maja 2007 roku ponownie będą gościć w tej parafii ojców dominikanów w Warszawie.
 


***

Pan Jezus zawsze działa dla dobra osoby. Wielokrotnie doświadczyliśmy, że osoby, za które modliliśmy się, zostały dotknięte, zmieniły swoje życie, nawróciły się, choć niekoniecznie doznały fizycznego uzdrowienia. Możemy zaświadczyć i potwierdzić, że Pan zawsze czyni to, co sam chce, musimy Mu na to pozwolić, gdyż zawsze chce tego, co jest dla nas dobre. Jednocześnie powinniśmy przyjmować pewne postawy.

Pierwsza postawa: uwierzyć w obecność i w moc Jezusa, zaufać Jezusowi. On sam jasno i wielokrotnie mówi w Ewangelii: „Proście, a będzie wam dane”, „O cokolwiek Mnie poprosicie, mój Ojciec, który jest w niebie, wam da”. Nierzadko zapominamy o tych słowach, znacznie częściej pamiętamy natomiast o konieczności podjęcia osobistego wysiłku, bez zawierzenia siebie Bogu.

Aby doświadczyć żyjącego Jezusa, bardzo ważne jest odczuć, że jesteśmy ubodzy w sferze poczucia bezpieczeństwa, intelektu, różnych zdolności. Mamy być prości jak małe dzieci i z całą prostotą pozwolić, aby Jezus działał. Z wiarą w obecność Jezusa, w Jego moc i miłosierdzie. Stając przed Panem, jesteśmy biednymi stworzeniami, wszyscy – my, kapłani, i wy. Jezus przyszedł do grzeszników, do ubogich, i nie czeka, że najpierw zasłużymy na Jego łaskę. Kiedyś na naszą Mszę św. przyszedł człowiek, który od 30 lat zajmował się spirytyzmem, przez 30 lat cierpiał na migrenę i przez 30 lat ani razu nie wszedł do kościoła. I on pierwszy został uzdrowiony! Był ostatni, a stał się pierwszym…

Drugi bardzo ważny element dla kogoś, kto pragnie wewnętrznego czy fizycznego uzdrowienia, to przebaczenie. Zaraz po przyjeździe do Polski usłyszeliśmy, co działo się w Polsce przez ostatnich kilkaset lat. Wasz kraj dochodził prawie do Moskwy. A potem bardzo wiele wycierpieliście jako naród, niejako zakleszczeni między sąsiadami. Co kryje się w sercach Polaków? Ile trudnych rzeczy, które przydarzyły się waszym przodkom, można by wytłumaczyć za pomocą trudnych wydarzeń z historii! Część naszych cierpień bierze się z cierpień poprzednich pokoleń. Ciąży na nas brzemię wszystkiego, co wydarzyło się w przeszłości, brzemię walk, przelanej krwi. Nasze serce musi być gotowe do przebaczenia: samemu sobie, drugiemu człowiekowi, Bogu. Przebaczyć całym sobą. Słowo Boże mówi nam, że jeśli nie miłujemy bliźniego, którego widzimy, to nie możemy miłować Boga, którego nie widzimy. Jeśli najpierw nie przebaczymy braciom, to nie możemy złożyć ofiary na ołtarzu. Jeśli nie przebaczymy tym, którzy nas skrzywdzili, to sami nie możemy przyjąć Bożego przebaczenia. Kiedy wejdę w serce Boga, wówczas Bóg może oddziaływać na moje serce.

Modliliśmy się kiedyś nad pewną kobietą, która straciła władzę w jednej ręce. Uzdrowienie nie nastąpiło, ale podczas modlitwy otrzymaliśmy słowo, że musi ona pojednać się ze swoim szwagrem. Kilka dni później ta pani poprosiła szwagra o przebaczenie i w tej samej chwili została uzdrowiona. Widzieliśmy wiele uzdrowień, które dokonują się dzięki przebaczeniu… Człowiek, który jest prawdziwie święty, zgadza się trwać tuż przy ukrzyżowanym Jezusie, samemu być ukrzyżowanym i powtarzać za Jezusem: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.

Kolejna bardzo ważna postawa, którą powinniśmy przyjąć, to odwaga, z jaką mamy prosić. Jezus w Ewangelii zawsze pyta: „Co chcecie, abym wam uczynił?”. Chce, byśmy prosili sami z siebie i jasno, z wiarą i ufnością. „Panie Jezu, wierzę, że możesz mnie uzdrowić z tej choroby” – to może być choroba fizyczna, psychiczna, duchowa – ale prosić z przekonaniem. Jak kobieta cierpiąca na krwotok, która mówiła: „Wystarczy, że dotknę Jego płaszcza, a zostanę uzdrowiona”. Miała wiarę i prosiła, a Jezus ją uzdrowił.

Uważajmy jednak bardzo na to, o co prosimy! Zazwyczaj prosimy o uzdrowienie fizyczne, bo tak rozumiemy uzdrowienie: paralityk zaczyna chodzić, niewidomy odzyskuje wzrok… Ale ważne jest też, byśmy zapytali Jezusa: „Panie Jezu, a Ty z czego chcesz mnie uzdrowić?”. To wcale niekoniecznie musi być uzdrowienie fizyczne. Ono przemija, bo każdy z nas kiedyś musi umrzeć. Uzdrowienie wewnętrzne pozostaje na zawsze, na całą wieczność. Pomyśl, o co dzisiaj powinieneś prosić Jezusa i proś o to z całą mocą.

eszcze inny element to stale uwielbiać Boga. Zanim sprawdzimy na przykład na podstawie badań medycznych, że doznaliśmy uzdrowienia, trzeba z wiarą wielbić Boga za wszystko, czego we mnie właśnie dokonuje. Szatan nie znosi osób, które za wszystko wielbią Boga. Nienawidzi ich, bo sam jako archanioł był powołany właśnie do tego, aby wielbić Boga, by Mu śpiewać, a wybrał nienawiść.

Wielbić Boga dla Niego samego, za wiarę, za przyrodę, za nas samych… Wielbić! Jakie są konkretne przykłady uwielbienia Boga? My, jako bracia, naprawdę żyjemy z Opatrzności Bożej i zdarza się, że nie wiemy, co położymy na talerzu. Tylu ludzi nie ma co jeść… Nam także zdarza się, że nie mamy nic na śniadanie. Kiedyś siedzieliśmy nad pustymi talerzami i zaczęliśmy się modlić: „Dzięki Ci, Panie, za pokarm, który nam dajesz”. Nagle dzwonek do drzwi. Listonosz przynosi paczkę z innego regionu Brazylii. W środku był cukier, kawa, herbata, sucharki, herbatniki, słoik marmolady. Załączono list: „Głosiliście nauki w moim mieście, bardzo chciałem porozmawiać z Wami przy herbacie, ale się nie udało. Posyłam więc Wam ten poczęstunek na znak jedności z Wami. To tak, jakbyśmy wspólnie usiedli przy stole”. I to było święto, chyba największa uczta w naszym życiu! Kiedy bowiem nie ma nic do jedzenia, najmniejszy kęs jest cennym darem od Boga.

Ostatnim ważnym elementem, dzięki któremu pozwalamy Panu działać, jest wyjście poza wygodnictwo, egoizm, wyjście z ciepłego domu, z kręgu przyjaciół, i podjęcie służby dla wspólnoty, na przykład w grupach modlitewnych Odnowy, w swojej parafii, szpitalu, więzieniu. Zgodnie z wezwaniem, jakie Bóg składa w sercu danej osoby, aby służyć innym.

Jest więc wiele sposobów, by Pan mógł z całą mocą działać w danej osobie, mógł nas uzdrawiać.
Przy modlitwach o uzdrowienie istnieje niebezpieczeństwo, że człowiek egoistycznie dąży do uzdrowienia tylko dla swojej własnej wygody i bezpieczeństwa. Pewna kobieta została uzdrowiona z ciężkiej depresji, w której tkwiła bardzo długo. Mimo że przyjmowała ogromne ilości leków, nie pomagało jej to w zaśnięciu albo w pokonaniu lęku przed wyjściem z domu. Uzdrowienie nastąpiło podczas modlitwy. Mogła odstawić wszystkie leki. Rok później zrozpaczona zatelefonowała: „Ojcze, depresja wróciła! Nie wiem, co robić. Czy może się ojciec znowu za mnie modlić?”. Zapytałem: „A co w ciągu tego roku zrobiłaś dla innych?”. Odparła: „Nic”. Powiedziałem więc: „W takim razie być może depresja ma ci pomóc w tym, żebyś dostała się do nieba, bo uzdrowiona mogłabyś trafić do piekła!”.

Wstęp i tłumaczenie: Agnieszka Kuryś, Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym, 6/2006

Możesz również polubić…