Polacy mają przesłanie dla całego świata!

Kocham Polaków i myślę, że Polacy mają przesłanie dla całego świata. Gdy w drodze do Polski zatrzymałem się w Rzymie, to odradzano mi przyjazd do Polski. Wtedy pomyślałem Janie Pawle II, ty jesteś moim mentorem, co mam robić?

 

Następnego dnia dostaję wiadomość z Gdyni, bym przyjechał. To Jan Paweł II zdecydował więc za mnie – tak ugandyjski kapłan o. John Baptist Bashobora opowiadał w TVP Info o swojej misji. Duchowny zastrzegł, że choć spotkania z nim są biletowane, to jednak on za swoją działalność, nie bierze pieniędzy.

 

W niedzielę ponad 30 tysięcy osób wzięło udział w całodniowych rekolekcjach, które poprowadził ugandyjski kapłan w Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej. Duchowny ma doktorat z teologii duchowości, jest też magistrem psychologii. Podczas studiów w Rzymie wstąpił do wspólnoty charyzmatycznej, a po powrocie do Ugandy założył tam sierociniec. Rekolekcjom prowadzonym przez Bashoborę "bardzo często towarzyszą liczne nawrócenia i uzdrowienia, zarówno duchowe, jak i fizyczne".

 

Do Polski ugandyjski charyzmatyk po raz pierwszy przyjechał w 2007 r., prowadził wtedy sesję "Strumienie Miłosierdzia" w Krakowie. Był w Polsce także w 2008, 2012 i 2013 r. Kapłan udzielił specjalnego wywiadu dla programu "Dziś wieczorem" w TVP Info.

 

Pytany, z jakim przesłaniem przyjechał do Polski, o. Bashobora odparł: przesłanie jest jedno – " miłość boża uczy całą ludzkość, jak powinna wyglądać relacja między ludźmi, jak powinni współżyć, a nie walczyć między sobą". – W duchowości nie należy wkraczać na teren, na którym nie powinno Cię być. Jeśli mimo wszystko tam idziesz, wtedy pycha bierze górę i twoją misję zaczyna kontrolować szatan – mówił duchowny.

 

Polacy mają przesłanie dla całego świata

 

O. Bashobora nie krył, że kocha Polaków. Jego zdaniem "Polacy mają przesłanie dla całego świata". Opowiedział też, jak trafił pierwszy raz do naszego kraju. – To, że się tu spotykamy to wola Boga. Zostałem zaproszony przez Anglika, który jechał do Krakowa z innym księdzem. Ten zachorował i musiałem go zastąpić. Myślę, że ten mój pierwszy przyjazd nie był przypadkiem. Ludzie poprosili mnie, abym wytłumaczył im cud uzdrowienia. I pomyślałem, że najlepszym tego sposobem będzie rozmowa przez sakramenty. Powiedziałem im, że najlepszy sposób to rozmowa z Bogiem. Mów do niego, a On ci odpowie – opowiadał kapłan.

 

Duchowny wspomniał, że gdy w drodze do Polski zatrzymał się w Rzymie,  odradzano mu przyjazd do naszego kraju. Modlił się wtedy do Jana Pawła II, którego uważa za swojego mentora. – Następnego dnia dostaję wiadomość z Gdyni bym przyjechał. Więc to Jan Paweł II zdecydował za mnie – dodał.

 

Nie biorę pieniędzy

 

O. Bashobora wskazywał, że na spotkania z nim przyjeżdża bardzo wiele osób. – Nie wiem, czy coś za to płacą. Jak rozumiem, płacą za wstęp, bo często spotkania są na wynajętych boiskach, a to kosztuje. Ja nie biorę żadnych pieniędzy. Mam pod opieką 6 tys. dzieci, najczęściej sierot z bardzo biednych rodzin i pieniądze by się przydały. Ale uważam, że jak przychodzę z przesłaniem, to muszę skoncentrować się na nim, a nie na problemach, które mi towarzyszą – przekonywał.

 

Kapłan opowiadał, że do Europy przyjeżdża od 1986 r., kiedy rozpoczął studia w Rzymie.  – I wtedy odkryłem, że to Europa jest bardzo uboga, bo brakuje jej rozmowy z Bogiem – dodał.

Możesz również polubić…