Łukasz Czechyra: Wszystkim jest Jezus

Medytacja najczęściej kojarzy się z religiami wschodu i dlatego jest uważana za praktykę podejrzaną. A przecież istnieje medytacja chrześcijańska, którą praktykowali mnisi w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. To jest modlitwa ciszy i obecności.

 

Od kilku lat przy parafii św. Arnolda spotyka się Olsztyńska Grupa Medytacji. – Pojechałyśmy z koleżanką Małgosią na rekolekcje i tam ojciec rekolekcjonista namawiał nas do tego, by medytację potraktować jako modlitwę codzienną, rano i wieczorem. Ale zaznaczył też, że bardzo mobilizujące jest, kiedy zawiąże się grupę, która przynajmniej raz w tygodniu będzie spotykać się na wspólnej medytacji – tłumaczy Katarzyna Piątkowska. W parafii grupa została bardzo życzliwie przyjęta przez werbistów. Nie trzeba było tłumaczyć, że to medytacja chrześcijańska, modlitwa ojców pustyni.

Jak uczniowie z Emaus

Członkowie grupy spotykają się w każdy wtorek miesiąca o godz. 19. Czasami przychodzi kilka, czasami kilkanaście osób. Jest krótkie wprowadzenie, rozkładają dywaniki, zajmują pozycję (bardzo ważna sprawa) i oddają się medytacji – 25 minut, potem chwila medytacji w ruchu i znowu 25 minut medytacji na dywanie. – Siadamy i łączymy modlitwę z oddechem. Nasz umysł wędruje w tysiące kierunków, a my za nim. Jesteśmy jak uczniowie w drodze do Emaus – mówi o. Maksymilian Nawara OSB z Ośrodka Medytacji Chrześcijańskiej w klasztorze benedyktynów w Lubiniu. – Rozmawiają oni „o tym, co zaszło” i zastanawiają się „nad tym, co będzie”. W efekcie są nieobecni i nie rozpoznają Pana, który idzie z nimi. Wtedy łagodnie powracamy do formuły modlitewnej. Nie poszukujemy intelektualnych olśnień ani niczego nadzwyczajnego. Centrum i wszystkim jest Jezus – Jedyny „zawsze i w pełni Obecny” – mówi o. Maksymilian Nawara.

Jego porządek

Zajęcie odpowiedniej pozycji jest ważne. Ciało ma nie przeszkadzać. – Chodzi o to, żeby „stracić” trochę czasu z Panem Bogiem – tłumaczy Asia. – Nie nastawiamy się na jakiś cel czy sukces. Nie przychodzimy tu dlatego, że sobie nie radzimy w pracy czy w domu. Nie szukamy gotowych rozwiązań czy odpowiedzi. Przychodzimy tu dla Boga, nasz cel to bycie przy Nim, a reszta przyjdzie sama – zapewnia Kasia. – Dla mnie medytacja wiąże się z praktyką ikonopisania, wszystko się pięknie dopełnia. Ikona wychodzi z modlitwy i do modlitwy ma prowadzić, w procesie pisania ikony człowiek musi się otworzyć i pokornie walczyć ze sobą, żeby coś osiągnąć – zaznacza Małgosia. – W moich modlitwach zaczynało mi już brakować słów, a tutaj tego nie ma, tu w zasadzie nic nie trzeba, tylko być. I jeszcze dzieci mi mówią, że po medytacjach jestem spokojniejsza – opowiada Lidka. Czasami ktoś pojawia się na spotkaniach, ale po jednym czy dwóch odchodzi – każdy po prostu szuka swojego sposobu na modlitwę. – Ja miałam kłopot z modlitwą swoimi słowami. Tutaj otwieram się na Boga, przyjmuję Jego porządek – opowiada Grażyna. Jak mówi o. Heribertus, opiekun grupy, medytacja pozwala odkryć obecność Boga. – Kiedy jesteśmy na dworcu, w pracy, w kolejce do lekarza, czekamy na coś, denerwujemy się, że to trwa tyle czasu, ciągle się spieszymy. A przecież możemy także w kolejce u lekarza czy na dworcu być z Bogiem. Z Nim zawsze jest inaczej – tłumaczy werbista.

W każdy pierwszy wtorek miesiąca przed spotkaniem grupy medytacyjnej odprawiana jest Msza św., o 18.00, podczas której po Komunii św. jest czas na medytację, kontemplację Chrystusa przyjętego w sakramencie.

 

Posłaniec Warmiński 03/2015

Możesz również polubić…