ks. Tomasz Jaklewicz: Przybądź Duchu Stworzycielu

Veni Creator Spiritus – przyzywamy Ducha Świętego w ważnych momentach życia Kościoła. Dlaczego nazywamy Go Stworzycielem? Czy to ma jakieś duchowe znaczenie dla nas?

 

Autorem hymnu „Przybądź Duchu Stworzycielu” jest Raban Maur, opat z Fuldy, żyjący na przełomie VIII i IX wieku. Ciekawostką jest fakt, że tą modlitwą posługują się także protestanci. Jej autor był wybitnym teologiem, znawcą Ojców Kościoła. W skondensowanej formie zawarł katechezę o Duchu Świętym, opierając się na Biblii i żywym doświadczeniu Kościoła. Nie jest to suchy wykład, ale głęboka modlitwa. To jest teologia modlitewna, wielbiąca Boga, przyzywająca Ducha Bożego. I takiej właśnie teologii chciałbym szukać w naszym cyklu. Takiej, która nie chce wszystkiego zrozumieć, opanować intelektualnie, ale raczej wielbić, przybliżać się pokornie do Tajemnicy, być blisko duchowego doświadczenia współczesnych ludzi. Zatrzymamy się dziś na słowach „Duch” oraz „Stworzyciel”. Zatem do dzieła.

Ruah, pneuma, spiritus

Imię wyraża tożsamość osoby, służy także do zwracania się do kogoś. O Trzeciej Osobie Bożej mówimy „Duch Święty”. Co oznacza słowo „Duch”? Pojawia się ono na kartach Starego i Nowego Testamentu. Musimy pamiętać, że Bóg objawia stopniowo tajemnicę swojego życia, zwłaszcza to, że jest jeden, ale w trzech Osobach. Można obrazowo powiedzieć, że Duch Święty „przedstawił się” nam jako ostatni. Rozpoznajemy wyraźnie Jego osobowość dopiero w Nowym Testamencie, ale z tej perspektywy głębiej rozumiemy wcześniejsze sformułowania Starego Testamentu. Widzimy w nich zapowiedzi prawdy o Duchu Świętym. Słowo „duch” to odpowiednik hebrajskiego „ruah”, greckiego „pneuma” i łacińskiego „spiritus”. „Ruah” oznacza tchnienie, oddech, powietrze, wiatr, duszę. W Starym Testamencie pojawia się 378 razy. W jednej trzeciej tekstów oznacza wiatr, tchnienie, powietrze, w jednej trzeciej – siłę witalną człowieka, zasadę życia – oddech, siedzibę władzy poznawczej i uczuć. W trzeciej grupie tekstów „ruah” odniesione jest do Boga i oznacza siłę życia Bożego. Yves Congar OP zwraca uwagę, że greckie słowo „pneuma” funkcjonuje najczęściej jako przeciwieństwo ciała, materii. Tak też używamy w języku polskim słowa „duch”, jako określenia istoty niematerialnej. Tymczasem w Biblii ruah – tchnienie nie jest czymś niematerialnym, ale raczej pierwiastkiem ożywiającym ciało. Duch jest tym, co sprawia, że ludzie i inne stworzenia działają. Tchnienie Boga powoduje, że wszystko, co istnieje, realizuje Boży plan, jest wprawiane w ruch, dostaje energii. Może się to wydawać tylko ciekawostką językową, tymczasem jest to ważne dla naszego rozumienia Boga. Jeśli nazywamy Go duchem w sensie filozoficznym greckim, akcentujemy niematerialność.

Jeśli mówimy o Bogu, że jest duchem w znaczeniu biblijnym, wskazujemy na to, że jest życiem(!), huraganem, wiatrem, potęgą, energią, której nie da się oprzeć. Pomyślmy o duchowości. Stawanie się ludźmi duchowymi nie oznacza uciekania od materii, przemieniania się w istotę bezcielesną. Przeciwnie, człowiek napełniony Duchem to ktoś, kto żyje pełniej, bardziej, bo jest pełen Bożych natchnień, jest ciałem wprawionym w działanie przez Bożego Ducha.

Wiatr i tchnienie

Na samym początku opisu stworzenia w Księdze Rodzaju czytamy tajemnicze zdanie, że „Duch (wiatr, tchnienie) Boży unosił się nad wodami” (1,2). Przy opisie stworzenia człowieka pojawia się Ruah po raz drugi: „Wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” (2,7). Jak pisze o. Raniero Cantalamessa, mamy tutaj jakby „embrionalne” objawienie Ducha Świętego. Zdanie o Wichrze Bożym oddaje intuicję o nieuchwytności Boga, o Jego potędze, wolności. Echo tej intuicji pojawia się w słowach Jezusa do Nikodema: „Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha” (J 3,8). Motyw „tchnienia” także powraca w Ewangelii. „Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: »Weźmijcie Ducha Świętego«” (J 20,22). Oddech to coś wewnętrznego, łagodnego. Kto oddycha, ten żyje. Kto przestaje oddychać, ten się dusi. Widzimy więc dwa aspekty działania Ducha Świętego. To z jednej strony wiatr, czyli potężna tajemnicza siła, wolność, żywioł, a z drugiej oddech, czyli coś wewnętrznego, delikatnego, ale nieodzownego do życia.

Duch Stworzyciel

W naturalnym odruchu odnosimy słowo „Stworzyciel” do Boga Ojca. „Wierzę w Boga Ojca, Stworzyciela nieba i ziemi…” – wyznajemy w Credo. Kiedy nazywamy Ducha Świętego Stworzycielem, to chcemy podkreślić prawdę o Jego Bóstwie. Duch Święty nie jest stworzeniem, ale ma tę samą Boską naturę co Ojciec i Syn. Sam jest Stwórcą, czyli Bogiem (Panem i Ożywicielem). Święty Ireneusz (II w.) pisał obrazowo o tym, że Bóg Ojciec stwarza świat jakby dwiema rękami: jedną jest Słowo (Logos, Syn, Jezus), drugą jest Duch (Tchnienie). Pisze psalmista: „Przez słowo Pana powstały niebiosa i wszystkie ich zastępy przez tchnienie (ruah) ust Jego” (Ps 33,6). W innym psalmie czytamy o stworzeniach: „Gdy skryjesz swe oblicze, wpadają w niepokój; gdy im odbierasz swego Ducha, marnieją i w proch się obracają. Stwarzasz je, gdy ślesz swego Ducha i odnawiasz oblicze ziemi” (Ps 104,29-30). Duch Boży przenika w tajemniczy sposób całe stworzenie, ale najpełniej człowieka. W opisie stworzenia dostrzegamy, że z jednej strony Bóg powołuje do istnienia mocą swojego słowa („Bóg rzekł i stało się”), ale z drugiej strony cały świat ma w sobie coś z Bożego wiatru, natchnienia. Słowo akcentuje prawdę, naturę rzeczy, ład, porządek, logikę stworzenia, jego prawa.

Tchnienie kojarzy się z pocałunkiem, czyli z miłością, żarem, ogniem, życiem, pięknem. To dwa aspekty dzieła stworzenia. Mówiąc nieco poetycko (ale czy można o Bożym Wichrze mówić bez poezji?), Bóg każdego dnia składa swój pocałunek światu („Duch unosi się nad wodami”) oraz człowiekowi („tchnął”). Dzięki tej Bożej miłości świat trwa, kręci się, ewoluuje, zmienia się, dąży do swego spełnienia.

Sens duchowy wołania do Ducha Stworzyciela

Wołanie „Przybądź Duchu Stworzycielu” ma głęboki duchowy sens. Może ktoś zapytać: skoro istniejemy, to po cóż jeszcze wzywać Stworzyciela? Przyzywanie Ducha Stwórcy oznacza, po pierwsze, uznanie siebie za stworzenie, zgodę na zależność w istnieniu od Boga. Ojciec Cantalamessa podkreśla, że chodzi o „oddanie Bogu własnej wolności”, „przekazanie siebie w spontanicznej decyzji, jak glina w ręce garncarza, ze słowami: »Panie, Tyś naszym Ojcem; myśmy gliną, a Ty naszym twórcą« (Iz 64,7)”. Po drugie teologia podkreśla, że stwarzanie świata trwa, to nieustający proces. Bóg podtrzymuje wszystko w istnieniu, wciąż „stwarza i odnawia oblicze ziemi”. On nie tylko BYŁ Stworzycielem, ale zawsze nim JEST. Duch Święty przeprowadza świat od chaosu do kosmosu, czyli od nieładu do porządku, od zamieszania do harmonii, od deformacji do piękna, od starości do nowości. „Bez Ducha żadne stworzenie przetrwać nie może” – pisze św. Ambroży. „Bez Twojego tchnienia cóż jest wśród stworzenia, jeno cierń i nędze” – śpiewamy w Sekwencji do Ducha Świętego. Odnosi się to zarówno do całości świata (makrokosmos), jak i do człowieka, którego można nazwać mikrokosmosem. Jezus Chrystus przyniósł światu Ducha Świętego. Jak tego dokonał, dowiemy się w kolejnej katechezie. W tym miejscu podkreślmy tylko fakt, że misję Ducha Świętego można ukazać jako odnowienie dzieła stworzenia, które zostało uszkodzone przez ludzki grzech. Mówiąc metaforycznie, Duch Święty nadal unosi się nad wodami naszego życia, nad naszym chaosem, nieładem, sprzecznościami pożądań i tęsknot. Pewien średniowieczny mnich modlił się tak: „Ziemia mego ducha jest jeszcze niestała i pusta… Lecz otchłań mego ducha przyzywa Ciebie, Panie, abyś także ze mnie utworzył nowe niebo i ziemię nową”. Czyż nie brzmi to pięknie?

Kiedy mówimy do Ducha Stworzyciela: „Przyjdź”, prosimy o Boży pocałunek, o tchnienie Jego miłości, z której jesteśmy. My sami z siebie umiemy raczej niszczyć, niż budować, ale jeśli działamy jako „natchnieni” przez Ducha Bożego, możemy odnawiać oblicze ziemi, możemy tworzyć rzeczy dobre i piękne. Poranek jest momentem przejścia z nocy do światła. Dlatego jest symbolem wyjścia świata z pierwotnego chaosu. Sny bywają męczącym koszmarem, wszystko w nich jest wymieszane: dobro i zło, piękno i brzydota, radość i udręka. „Nieraz budzimy się z wrażeniem, że trzeba wszystko zaczynać od zera” – pisze o. Cantalamessa. „Jakbyśmy byli ateistami, którzy nigdy nie znali Boga i nie wiedzą, co to wiara, nadzieja i miłość. Stąd konieczność rozpoczynania każdego dnia z Duchem Świętym, aby przekształcał nasz chaos w światło wiary, nadziei i miłości. Odkryłem, że najpiękniejszymi słowami na początek dnia są właśnie dwa wersy hymnu: »O Stworzycielu Duchu przyjdź, nawiedź nasze umysły (dusze)«”. I dodaje: „Czuję prawie fizyczną ich potrzebę, aby zrzucić z siebie ociężałość, inercję i nocne otępienie”. Ta podpowiedź jest godna rozważenia.

Pointą i zarazem modlitwą niech będą słowa ze starego angielskiego hymnu z brewiarza: „Duchu Boży, co nad mrokiem i pustynią unosiłeś się z mocą o świcie stworzenia, piękno z gliny wyrywając i z chaosu, tchnący życie Twoje boskie w ludzkie nozdrza. Przyjdź, posiej na pustyni naszych istnień W nas się módl i nas kształtuj jak synów w Synu. Nasze serca otwórz sobie, Duchu mocy, Wprowadź nas do życia Trójcy, co jest jednym”.

Korzystałem z książki o. Raniera Cantalamessy „Pieśń do Ducha Świętego”, Warszawa 2003.

Symbole Ducha Świętego: woda

Ponieważ osobowość Ducha Świętego nie jest tak widoczna w Piśmie Świętym jak osobowość Syna (ma twarz Jezusa z Nazaretu), dlatego Biblia posługuje się symbolami, które odsłaniają jakiś aspekt Trzeciej Osoby Bożej. Dziś pierwszy z nich – woda. „Symbolika wody oznacza działanie Ducha Świętego w sakramencie chrztu”, czytamy w katechizmie. Nad wodą chrztu zostaje wezwany Duch Święty. Jest tu analogia do stworzenia („Duch unosił się nad wodami”). Duch zstąpił na Jezusa podczas Jego chrztu w wodach Jordanu. Woda daje życie doczesne. Duch Święty daje życie wieczne. Z boku ukrzyżowanego Jezusa wypłynęła woda. W Nim jest źródło Ducha dającego życie.

Możesz również polubić…