Matka pięknej Miłości

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów… gdybym znał wszystkie tajemnice, posiadał wszelką wiedzę i wszelką wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym… 1 Kor 13, 1n.

 

Uwierzyć w Miłość

 
Nikt z nas nie chce być nikim, każdy pragnie być kimś, dlatego musi nas wypełniać miłość. Musimy troszczyć się o tę miłość, która jest najważniejszą potrzebą każdego człowieka – tego, który jest bogaty i posiada wszystko, i tego, który jest biedny i nie ma nic.
 
Miłość potrzebna jest nam do życia jak woda, powietrze, światło… Ona nadaje sens naszemu życiu, bez niej wszystko jest trudne, nie do zniesienia. Bez miłości nie można zrozumieć siebie samego i drugiego człowieka, dlatego ojciec święty Jan Paweł II napisał w swej pierwszej encyklice Redemptor hominis, że człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa (nr 10).
 
Kościół święty, zatroskany o każdego człowieka, zachęca nas do tego, abyśmy doświadczając miłości Boga, stali się Jego świadkami. On pierwszy i do końca nas umiłował. Ta prawda musi wypełniać nasze serca, bo tylko wtedy będziemy z odwagą i mocą świadczyć o niej.
 
Maryja jest dla nas wzorem takiej postawy. Podczas zwiastowania słyszy od Anioła słowa: Bądź pozdrowiona pełna łaski – umiłowana przez Boga Najwyższego i wyraża zgodę na to wszystko, co Bóg dla Niej przygotował, choć niezrozumiałe, trudne: Niech mi się stanie według twego słowa. Miłość dodaje Jej sił do rezygnacji z własnych planów i do oddania swojej woli w ręce Tego, który kocha.
 
Spotkanie z Bogiem w zaciszu nazaretańskiego domku i w atmosferze zasłuchania w Jego słowo usposabia serce Maryi do natychmiastowej decyzji pospieszenia z pomocą drugiemu człowiekowi. Idzie do swojej krewnej Elżbiety z Jezusem pod sercem i w sercu. Jak mówi Pismo Święte, zostaje u niej około trzech miesięcy… Maryja poświęca Elżbiecie tyle czasu, tyle miłości ile potrzeba. W ten sposób uczy nas, abyśmy Bożą miłość nieśli wszystkim potrzebującym i oczekującym naszej różnorakiej pomocy, abyśmy z pośpiechem szli z pomocą do innych, ale bez pośpiechu dawali i rozdawali im miłość.
 

Świadek Miłości

 
Maryja jest świadkiem Miłości, przyjmując trudne warunki narodzenia Pana Jezusa – Syna Bożego, takie warunki, jakie są, a nie takie, jakie być może chciałaby mieć. Nie stawia Bogu żadnych wymagań, nie żąda niczego dla siebie, ale raczej wymaga od siebie. Ona przyjmuje niezrozumiałą decyzję Boga przekazaną przez św. Józefa i wyrusza z Betlejem do Egiptu, aby ocalić życie Jezusa. Uczy nas odwagi w podejmowaniu czasem może trudnej decyzji w obronie życia człowieka, w każdej sytuacji i okoliczności. W zwyczajnej szarej i monotonnej codzienności dla nas, kobiet, stanowi przykład wierności prawdziwemu i pierwszemu powołaniu kobiety, uczy nas – poprzez czułość, ciepło, serdeczność, delikatność, poświecenie i ofiarę – tworzyć wokół siebie klimat miłości, a takie świadectwo jest zawsze najbardziej czytelne.
 
Maryja jest świadkiem Miłości, gdy z uwagą wsłuchuje się w słowo Boże i nieustannie rozważa je w swoim sercu, z niego czerpie moc i siłę do codziennej wierności Bogu. W Kanie Galilejskiej widzimy Ją jako pośredniczkę między ludźmi a swoim Synem – Ona pierwsza zauważa potrzeby i zakłopotanie innych, a dostrzegając potrzeby, przekazuje je swojemu Synowi. Sama pozostaje w cieniu, gdy mówi do sług: Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie… Uczy nas trudnej sztuki umniejszania siebie, zapominania o sobie po to, aby wzrastał w nas Jezus Chrystus.
 
Maryja jest świadkiem Miłości, gdy jest obecna na drodze krzyżowej swego Syna. Miłość pomogła Jej wiernie trwać przy cierpiącym Chrystusie i uczy nas takiego trwania przy wszystkich, którzy cierpią. Czasem jest to bezradna obecność, ale jakże ona jest ważna. Czasem wystarczy spojrzenie, otarcie potu, trzymanie za rękę… Wystarczy po prostu być. To wszystko razem niewątpliwie przynosi ulgę cierpiącemu człowiekowi. Są to małe oznaki miłości, która jest wierna pomimo wszystko. Miłość nie potrzebuje wielkich znaków, ona najpełniej wyraża się w drobiazgach dnia codziennego i w małych ludzkich życzliwych gestach. Ona pomaga nam patrzeć na każdego człowieka nie przez pryzmat przydatności, lecz jego godności – godności umiłowanego dziecka Bożego. Od Matki stojącej pod krzyżem uczymy się trwania do końca, towarzyszenia umierającemu człowiekowi. W ten sposób można pomóc komuś jeszcze w ostatnim momencie zachwycić się Miłością Boga i oddać swego ducha w Jego kochające Ojcowskie ramiona.
 
Maryja jest świadkiem Miłości, gdy razem z Apostołami trwa z nadzieją w Wieczerniku, oczekując zesłania Ducha Świętego – Dawcę Miłości, która silniejsza jest niż śmierć i wykracza poza jej granice, by dosięgać Nieba. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy; największa z nich jednak jest miłość (1 Kor 13, 13). Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała – dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała… pisał Jan Paweł II w Tryptyku Rzymskim).
 
Pomóż nam, Maryjo – Matko pięknej Miłości kształtować nasze serca i napełniać je miłością Boga samego. Pomóż nam tak rozdawać tę miłość, aby inni w naszej obecności i przy nas poczuli się kochani przez Dobrego Ojca w Niebie. Pomóż nam pozostać wiernymi tej Jedynej Miłości do końca.
 
S. Bernadeta Dudziak – służebniczka starowiejska, ukończyła Akademię Teologii Katolickiej w Warszawie; Wikaria Generalna Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP Niepokalanie Poczętej (Starowiejskie). 

Możesz również polubić…