Ks. M. Deryło: Przygotujmy drogę Panu

Coraz częściej odnoszę wrażenie, że Panu Bogu zależy o wiele bardziej na naszym zbawieniu, niż nam samym. Dlatego że niemal na każdym kroku przypomina nam o swoim istnieniu, a my Go nie zauważamy. Mówi do nas przez swoje Słowo, choćby i to dzisiejsze, a my go nie chcemy słuchać. Po to też jest adwent. Aby oczyścić się ze swoich złych skłonności i przyzwyczajeń, a przez to przygotować się na przyjście Zbawiciela.

            Dzisiejsza Ewangelia stawi przed nami niezwykłą postać, jaką był św. Jan Chrzciciel. Kiedy tak przyjrzymy się jego osobie to śmiało można powiedzieć, że musiał wyglądać mało atrakcyjnie, a może nawet i dziwacznie. Na pewno inaczej niż współcześni mu ludzie, pośród których żył. Nosił ubranie z sierści wielbłąda i skurzany pas. Mieszkał na pustyni, z dala od innych, żywiąc się szarańczą i leśnym miodem. Patrząc na niego  boku, można się zastanawiać, jak taki ktoś mógł być autorytetem dla innych, bo wielu ludzi przychodziło po to, aby pytać go o radę, pomimo tego, że nie pasował do świata, w którym żył. Ale płoną żywym ogniem, który przez Jego słowa udzielał się innym. Był prorokiem, który wzywał do nawrócenia i opamiętania, dzięki któremu wielu ludzi nawróciło się i przyjęło chrzest.

Pan Bóg nieustannie posyła do nas swoich proroków. Ludzi, którzy przypominają nam o Jego istnieniu i wskazują drogę.

Z całą pewnością prorokiem był Jan Paweł II, którego mieliśmy możliwość słuchać przez blisko trzydzieści lat. Można zapytać, co z tego w nas zostało? Kto jeszcze przejmuje się jego słowami o poszanowaniu życia, świętości małżeństwa, czy niepodcinaniu korzeni, z których wyrastamy? Minęło zaledwie dziesięć lat od jego śmierci, a tych korzeni, dających życie już coraz mniej.

Prorokiem jest bez wątpienia Benedykt XVI, który od samego początku swego pontyfikatu mówił tak dużo o relatywizmie moralnym. O tym, że dzisiaj ludziom wierzącym przestało przeszkadzać, że żyją w grzechu i uważają, że przykazania Boże można traktować wybiórczo, jedne przyjmować, a inne – te, które wydają się niewygodne – odrzucać. Którego też dzisiaj postrzega się jak takiego św. Jana, który nie pasuje do czasów gzie ludzie chcą sobie życie układać bez Boga. 

Dlatego trzeba dzisiaj mieć odwagę stawać się takim prorokiem w swoim środowisku. I mieć odwagę odważnie mówić prawdę i wzywać do nawrócenia. Może i będzie tak, że inni będą nas uważali za niedzisiejszych i nie pasujących do współczesnego świata, tak jak to było w przypadku św. Jana Chrzciciela, ale pomimo tego, że żył inaczej niż wszyscy, było w jego postawie coś, co sprawiało, że ludzie chętnie go słuchali, przyznawali mu rację i nawracali się na właściwą drogę.

Św. Antoni Pustelnik, żyjący w III w. mówił takie słowa: Przyjdą takie czasy, że ludzie będą szaleni, i jeśli kogoś zobaczą przy zdrowych zmysłach, to powstaną przeciw niemu, mówiąc: „Jesteś szalony, bo nie jesteś do nas podobny".

Nie sposób nie odnieść tych słów to czasów w których żyjemy, kiedy próbuje się deptać wszelkie wartości, zwłaszcza chrześcijańskie, i w takim duchu wychowywać młode pokolenie. Przykładem jest tu Szwecja, gdzie pozwolono szkołom przyprowadzać uczniów na adwentowe nabożeństwa, pod warunkiem, że nie padnie na nich słowo „Jezus”, albo polska zakonnica będąca dyrektorką szkoły, która jakiś cas temu wyjechała do Szwajcarii z grupą uczniów i nie została wpuszczona na spotkanie tylko dlatego, że miała na szyi krzyż.

To wcale nie chrześcijanie dyskryminują innych, to inni dyskryminują dziś chrześcijan. Dlatego potrzeba, abyśmy stawali się dla ludzi prorokami jak Jan Chrzciciel, który przede wszystkim dużo wymagał od siebie i miał odwagę, by mówić prawdę. Który potrafił narazić się na śmiech, szyderstwo i niezrozumienie, ale  nie zmarnował swojego czasu i przez swoje życie przygotował miejsce dla Jezusa, który przyszedł po nim, i Który przyjdzie niebawem. Amen.

 

Ks. Michał Deryło

Możesz również polubić…