Moc słowa

Słowa mają wielką moc. Kiedy mówisz: „kocham cię”, „przepraszam”, „jesteś wspaniała”, „lubię z tobą przebywać”, „jesteś dla mnie ważny”, „jak dobrze, że jesteś”, „dziękuję ci” – rzeczywistość zmienia się nie do poznania, a w twoim rozmówcy i w tobie dotykane są głębiny duszy. Podobnie jak w świecie widzialnym jesteś w stanie coś sprawić (lub czemuś zapobiec)za pomocą dłoni, podobnie w świecie duchowym, tym niewidzialnym, twoje słowa zapalają do działania, zapobiegają załamaniu i zdejmują wielkie ciężary. Jest w nich jakaś siła i moc sprawcza, skoro nie widzisz własnych słów, a jednak sprawiają tak wiele.

 

 

Biorąc pod uwagę przykład własnej rodziny, wspólnoty, miejsca pracy czy szkoły, łatwo zauważysz, że słowo jest często źle wykorzystywane i wyrządza ogromne szkody. Mówi o tym świadectwo pewnej dziewczyny, o której nauczycielka powiedziała, że jest „totalnym nieukiem i nie jest w stanie zdać matury z polskiego, nie mówiąc już o dostaniu się na studia”. Owa dziewczyna, dziś mama i nauczycielka po studiach polonistycznych, wracając do słów swojej polonistki – przyznaje, jak wielkie spustoszenie kiedyś w niej zrobiły. Do dziś musi się borykać z brakiem pewności siebie w byciu żoną i matką, a kiedy coś się nie uda, potrafi być smutna przez wiele dni. I bardzo nisko ocenia swoje poczynania nauczycielskie… Słowa mają wielką moc i w tym artykule chcę ci pomóc używać ich z większą świadomością, a także odważnie kształtować to, co będziesz mówić.

 

SŁOWO BOŻE

Słowa to nie tylko komunikacja. Wypowiadane z wiarą stają się „wydarzeniem” – to, co mówimy, po prostu zaczyna się dziać. Poruszamy się tutaj w obszarze ducha, więc dobrze będzie spojrzeć na Tego, który nadał słowu moc sprawczą, tzn. samego Boga. Słowo Boże ma tak wielką moc, ponieważ każdy wyraz pochodzący z ust Boga jest wypowiadany z miłością i nie ma w nim nic poza prawdą. Ta mieszanka prawdy połączonej z miłością może zburzyć zatwardziałość serca, skruszyć schematy myślenia i uwolnić kogoś od skostnienia. Widać to w scenie, kiedy Jezus krzyczał na faryzeuszy: „podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa” (Mt 23,27). Józef z Arymatei – członek Wysokiej Rady, oraz Nikodem, są przykładem tego, że serca niektórych faryzeuszy dało się skruszyć. W książce pt. Nóż i sztylet opisana jest historia Nicky Cruza, portorykańskiego emigranta, który w Nowym Jorku był wysoko postawionym członkiem największego z gangów. Na swoim koncie miał wymuszenia, pobicia, a także morderstwa. Pewnego dnia, idąc ulicą, usłyszał księdza, który głośno wypowiedział zdanie: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (J 3,16). Słowa te „wbiły się” w jego serce jak sztylet i nie mógł przestać o nich myśleć. W środowisku złych myśli i w gąszczu słów pełnych nienawiści – Nicky został dotknięty Słowem Boga, które jest „skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny” (Hbr 4,12). Jedno zdanie z Pisma świętego doprowadziło go do spotkania z Jezusem i do głębokiego nawrócenia. To słowo odbudowało w nim godność dziecka Bożego. Słowo Jezusa dokonywało dużo więcej: budowało i stwarzało innych na nowo („Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz!” – J 8,11), zmieniało prawa fizyki („On rzekł: «Przyjdź!», a Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa” – Mt 14,29), kształtowało warunki atmosferyczne („Milcz, ucisz się! Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza” – Mk 4,39), a nawet stwarzało produkty spożywcze (por. J 6,1-13). Poza tym, na słowo Jezusa wychodziły z opętanych złe duchy, a chorzy odzyskiwali zdrowie („Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił” – Mt 8,16). W jednym przypadku słowo Jezusa uzdrowiło nawet na odległość („Do setnika zaś Jezus rzekł: «Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś». I o tej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie” – Mt 8,13). Jezus używał słowa jako narzędzia do kreowania rzeczywistości. Ludzie widzieli, że Jego słowa można było porównać do posłańców – wypowiadał coś, a słowo wypełniało się. Chcę ci teraz pokazać, że jesteś w stanie nadać znaczenie swoim słowom w ten sam sposób, w jaki robił to Jezus.

 

MOJE SŁOWO

Nasze słowo z nami współpracuje. Jeśli sami jesteśmy słowni, posłuszni własnym obietnicom oraz nakazom Boga, które słyszymy na modlitwie – to nasze słowo ma wielki ciężar. Ważny jest tutaj przykład proroka Samuela, który wyróżniał się gorliwym słuchaniem głosu Boga i był posłuszny nawet wtedy, gdy Bóg kazał mu prorokować coś bardzo trudnego w odbiorze. W zamian Bóg dał Samuelowi łaskę, aby żadne jego słowo nie pozostało niewypełnione („Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię” – 1Sm 3,19b). Wiele naszych słów nie ma mocy, ponieważ nie dotrzymujemy słowa. Słuchaj innych z uwagą i bądź słowny. Podobnie postępuj w relacji z Bogiem, a twoje słowo zacznie się spełniać. Słowo nabiera mocy w twoim sercu (Mk 7,20-23). Jeśli jest w nim miłość i prawda – słowo wypowiadane stamtąd jest w stanie przemienić bardziej niż niejeden gest. Często zapominamy o tej Bożej mieszance miłości i prawdy. Nie dziw się, jeśli ciągle strofujesz dziecko z powodu gry na komputerze, a ono cię nie słucha. Jeśli wypowiadasz prawdę bez miłości, często w złości – twoje słowo jest bezskuteczne. Co więcej, prawda bez miłości może głęboko zranić. Podobnie jest, gdy we wspólnocie „słusznie” obgadujesz lidera. Jest mnóstwo przykładów na to, jak złe słowo rodziców (czy wręcz przekleństwo) łamie dzieciom życie i przekreśla ich rozwój. Stwarzając nas na swoje podobieństwo, Bóg nadał moc naszym działaniom i słowom. Przekleństwo wypowiedziane świadomie, może komuś wyrządzić ogromną szkodę, dlatego św. Paweł wołał: „niech z waszych ust nie wychodzi żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca…” (Ef 4,29). Do tej samej kategorii należy plotkowanie, obmowa i oczernianie. Jezus nie plotkował. Przeciwnie, Jego mowa była czysta, dlatego miała moc oczyszczania innych (J 15,3). Biblia potwierdza wielkie znaczenie błogosławieństwa rodziców wobec dzieci, ale to nie wszystko. Jezus kazał nam błogosławić z serca nawet naszym wrogom. Kiedy błogosławisz komuś we wspólnocie, stawiasz krzyżyk na czole swojej mamy czy przytulasz twoje dziecko, mówiąc: „Błogosławię cię na cały dzień” – wlewasz do serca drugiej osoby łaskę, którą Bóg włożył w twoje słowa. Zacznij błogosławić innych, nawet tych, których nie lubisz, a zobaczysz na własne oczy, że twoje słowo jest jak narzędzie. „Błogosławcie, a nie złorzeczcie!” (Rz 12,14). Jezus powiedział, że otrzymamy wszystko, o co z wiarą będziemy prosić na modlitwie (Mt 21,21-22). Słowo nabiera mocy dzięki twojej wierze i ta wiara jest podwójna. Najpierw trzeba wierzyć obietnicy danej przez Jezusa – jeśli o coś prosić będziemy, a nie zwątpimy, że tak się stanie, to się stanie. Następnie wiara, głęboko zakorzeniona w twoim sercu, musi być skierowana na przedmiot twojej prośby. Jeśli prosisz o uzdrowienie kogoś z choroby nerek, to twoje słowo (wypowiedziane z miłością i prawdą – tzn. czystą intencją czynienia dobra) skierowane do tej choroby ma moc to uczynić („Jeśli powiecie tej górze: «Podnieś się i rzuć się w morze», stanie się”). Jeśli sam masz problem z nerkami lub chorobę skóry, to gdy czytasz te słowa – one stają się zdrowe, bo z wiarą zostały nad tymi chorobami wypowiedziane słowa uzdrowienia. Jeśli chcesz, aby twoje słowa nabrały mocy – czytaj często Pismo święte, które oczyszcza i uzdalnia do kochania innych. Cytuj często Jezusa, jakby użyczając Mu swoich ust. W ten sposób uobecnisz Jego samego na spotkaniu modlitewnym, przy stole z rodziną, w rozmowie z przyjacielem. Kiedy Jego słowa staną się twoimi słowami, to zaczniesz używać słów jako posłańców do czynienia dobra i zobaczysz cuda. „Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni” – obiecał nam Jezus (J 15,7).

Autor: o. Paweł Sawiak SJ

http://www.odnowa.jezuici.pl/szum/ewangelizacja-mainmenu-56/o-ewangelizacji-mainmenu-42/726-moc-sowa

Możesz również polubić…