Być światłem dla innych

IV Niedziela Wielkiego Postu, Rok B
J 3,14-21

1. Kiedy Jezus chodził po ziemi, budził wielkie zainteresowanie swoją osobą. Wielu było tych, którzy garnęli się do Niego głęboko wierząc, że mogą dostąpić jakiejś łaski i że wystarczy dotknąć się frędzli u Jego płaszcza, aby odzyskać zdrowie. Nie brakowało też tych, którzy przychodzili aby posłuchać, jak naucza. Nie każdy jednak umiał zdobyć się na odwagę. O jednym z takich ludzi czytamy dzisiejszej niedzieli. Był nim Nikodem, żydowski dostojnik w podeszłym wieku, który przychodzi do Jezusa nocą. Dobrze wiedział, że mówi On prawdę, dlatego bardzo chciał się z Nim spotkać, aby zadać Mu kilka pytań o sprawy w życiu najważniejsze i raz na zawsze rozwiać swoje wątpliwości. Zabrakło mu jednak odwagi. Bał się o to, co powiedzą o nim inni kiedy zobaczą, że pyta Jezusa o radę, dlatego przyszedł do niego po zmroku, gdy już było ciemno, kiedy miał pewność, że nie zauważy go nikt.

2. Nikodem usłyszał słowa, które dzisiaj na nowo rozbrzmiewają w naszych uszach i pomimo tego, że zostały napisane tak dawno temu, również dziś, pozwalają rozwiać nasze wątpliwości. Słyszymy zapewnienie, że Bogu wcale nie zależy na naszej zgubie, ani na tym, aby komplikować nam życie, ale na naszym szczęściu, aby każdy, kto wierzy w Jego Syna nie zginął, ale miał życie wieczne.

3. Dzisiaj też nie brakuje współczesnych nikodemów. Ludzi, którzy przyznają Jezusowi rację, którzy twierdzą, że może On rozwiać wszelkie wątpliwości w ich życiu i rzeczywiście im pomóc, a pomimo tego, nie potrafią się do Niego przyznać przed innymi i tak jaki dzisiejszy Nikodem, przychodzą do Niego nocą, z jednej strony pełni nadziei i wiary w Jego słowa, a z drugiej nie pozbawieni obaw i lęku o to, że się skompromitują w oczach innych. Bo dzisiaj ludzie wstydzą się przyznać do Jezusa, do swojej wiary. Zwłaszcza wtedy, kiedy znajdą się w środowisku wrogim Kościołowi, a wtedy nie tylko nie potrafimy bronić tego, co dla nas ważne, ale bardzo szybko przyznajemy innym rację, i sami się przekonujemy, że nie jest wcale łatwo bronić swoich przekonań.

4. Nie tylko dzisiaj nie brakuje ludzi, którzy wstydzą się do Jezusa przyznać, ale coraz więcej jest tych, którzy się od Niego odwracają i w takim duchu wychowują swoje dzieci, a coraz mniej jest tych, którzy jeszcze chcą Go słuchać. Światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, aniżeli światło, bo złe były ich uczynki.

Dzisiaj istnieje kult ciemności, która jest synonimem zła. Ludzie coraz bardziej pogrążają się w mroku, braku nadziei, braku moralności, co jest faktem, do którego nie trzeba nikogo przekonywać. Dlatego że odrzucają Prawo Boże i zagłuszają swoje sumienie, czując się coraz lepiej żyjąc w ciemności, dlatego że „złe są ich uczynki” – jak mówi Jezus do Nikodema.

5. Pan Bóg co jakiś czas wzbudza i posyła do nas ludzi, którzy stają się światłe, którzy są posłani, aby zaświadczyć o Światłości prawdziwej. Którzy świecą swoim przykładem, nie błyszczą, alby ich podziwiano, ale świecą i wskazują drogę, że warto zaufać Bogu.

Takim przykładem jest na pewno św. Faustyna Kowalska, Która ze słów Jezu ufam Tobie uczyniła drogę swego życia. Prosta zakonnica, która ukończyła zaledwie cztery klasy szkoły podstawowej, która nawet pisać nie umiała, bo w jej Dzienniczku było szereg błędów ortograficznych, natomiast nie ma tam żadnego błędu teologicznego. Skąd ona to wszystko wiedziała? Dlatego że żyła w świetle, żyła w prawdzie, a przez to sama stała się światłem dla innych i dzięki niej z naszego kraju wyszła iskra Bożego miłosierdzia na cały świat, które jest ostatnią deską ratunku dla współczesnych ludzi, jak powiedział Jezus w Dzienniczku do Faustyny.

Takim światłem bez wątpienia jest też św. Matka Teresa, która w szarym habicie wyszła na ulice Kalkuty, nie mając praktycznie nic. Przywracała ludziom nadzieję, okazywała miłość i prowadziła ich do wiary. Która napisała o sobie takie słowa: „Jeżeli kiedykolwiek będę Świętą, na pewno będę świętą od ciemności. Będę ciągle nieobecna w niebie, aby zapalać światło tym, którzy są w ciemności na ziemi”.

Takim światłem dla innych powianiem być każdy z nas, dlatego że Pan Bóg chce z nas czynić dzisiaj narzędzia działania swojej łaski, aby zdroje jego miłosierdzia, które spływają na ludzkość nie były przez nas zmarnowane.

I o to miłosierdzie trzeba nam dzisiaj prosić, dla nas i całego świata. Dla naszych domów, naszych rodzin i naszych sumień. Aby Pan Bóg nas wewnętrznie przemieniał i uzdrawiał z tego co chore, co słabe, aby dotykał swoją łaską wszystkich mroków naszych serc, wszędzie tam, gdzie panuje w nas grzech.

Ks. Michał Deryło

Możesz również polubić…