Mariusz Majewski: Homeopatia osądzona

Precedensowy proces samorządu lekarskiego z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów wyraźnie pokazał, że homeopatia nie ma żadnej weryfikacji medycznej i lekarze powinni informować o tym pacjentów.

 

Przyczyną sporu była kara pieniężna w wysokości 50 tys. zł, którą UOKiK nałożył na Naczelną Radę Lekarską za negatywne oficjalne stanowisko samorządu lekarskiego ws. homeopatii. Lekarze nie godzili się z karą, powołując się na obowiązujące w ich zawodzie prawo, i złożyli odwołanie. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Warszawie wyrokiem z 30 grudnia 2014 roku uchylił decyzję prezesa UOKiK nakładającą karę, a także zobowiązał go do zapłaty kosztów sądowych.

To bardzo ważny wyrok, bo w toku procesu wyjaśnienia składali doświadczeni lekarze. Szczegółowo tłumaczyli status homeopatii w polskim prawie i wyjaśniali, dlaczego samorząd lekarski ma o niej negatywne zdanie. Wyrok nie jest prawomocny i Urząd może złożyć apelację. – Czekamy na pisemne uzasadnienie wyroku sądu. Po zapoznaniu się z nim podejmiemy decyzję co do dalszych kroków w tej sprawie – poinformowała Małgorzata Cieloch, rzecznik UOKiK.
 

O co poszło

Chodzi o stanowisko samorządu lekarskiego z kwietnia 2008 roku. „Rada negatywnie ocenia zjawisko stosowania homeopatii i pokrewnych nienaukowych metod przez niektórych lekarzy i lekarzy dentystów, a także organizowanie szkoleń w tych dziedzinach przez instytucje i organizacje mające sprawować pieczę nad prawidłowym wykonywaniem zawodów medycznych” – brzmi jego główna teza. Lekarze powoływali się też na kodeks etyki lekarskiej mówiący o zakazie posługiwania się metodami uznanymi przez naukę za „bezwartościowe” lub „niezweryfikowane naukowo”.

Prezes UOKiK ocenił, że wydanie takiego stanowiska jest zmową monopolową, ograniczającą konkurencję na rynku środków homeopatycznych. Wydając taką opinię, urząd powoływał się na doniesienia trzech firm, producentów środków homeopatycznych. Znajdują się one w aktach sprawy. Zdaniem Urzędu, działania Naczelnej Rady Lekarskiej mogły spowodować wycofywanie się lekarzy z przepisywania pacjentom produktów homeopatycznych na receptę, czyli takich, do których dostęp istnieje tylko za pośrednictwem lekarza, a tym samym wyeliminowanie tych środków z rynku. – Warto podkreślić, że produkty te zostały dopuszczone do legalnej sprzedaży w Polsce, a jedynym organem, który może zakazać ich obrotu, jest Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych – tłumaczyli przedstawiciele UOKiK. Ustne uzasadnienie wyroku warszawskiego sądu pokazuje, dlaczego Urząd pomylił się, przyjmując taką strategię. Kilka razy padło w nim wyraźne stwierdzenie, że decyzja prezesa UOKiK nie została wydana w interesie publicznym, a w interesie poszczególnych przedsiębiorców. Co więcej, zdaniem sądu, to Naczelna Rada Lekarska działała w interesie ogółu rozumianym jako prawo każdego pacjenta do leczenia zgodnie z aktualną wiedzą i zasadami sztuki medycznej.

– Wyrok pokazuje Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów, że nie powinien poświęcać zbyt dużo uwagi różnym grupom interesu, bo zgodnie z jego misją oraz rolą liczyć się dla niego mają konsument i interes społeczny. A w tym wypadku konsument znaczy pacjent – mówi GN mecenas Krzysztof Wąsowski, który razem z mecenasem Wojciechem Idaszakiem reprezentował samorząd lekarski w sądzie.
 

Porażka homeopatii

Największym przegranym tej sprawy nie jest jednak UOKiK, tylko sama homeopatia. Dzięki wyrokowi sądu w świat idą argumenty i stwierdzenia, których jej zwolennicy raczej nie podnoszą w publicznych dyskusjach. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wysłuchał m.in. prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej Macieja Hamankiewicza oraz jej sekretarza Konstantego Radziwiłła. Najciekawsze jednak były wyjaśnienia konsultanta krajowego w dziedzinie alergologii prof. Jerzego Kruszewskiego, który był jedną z osób przygotowujących stanowisko NRL. Profesor Kruszewski podkreślał, że w tej sprawie po jednej stronie mamy lekarzy, którzy działają według racjonalnych zasad, a po drugiej homeopatów. – Nie możemy traktować pacjentów według idei opartych na spekulacjach, medycyna musi być oparta na dowodach – tłumaczył konsultant krajowy w dziedzinie alergologii. Poinformował też, że samorząd lekarski otrzymuje sygnały, aby stanowisko z 2008 r. „przypomnieć i odświeżyć”.

Naczelna Rada Lekarska nie prześladuje lekarzy stosujących homeopatię postępowaniami dyscyplinarnymi – co sugeruje UOKiK – ale wyraźnie podkreśla, że nie ma żadnych dowodów na skuteczność tej metody. Profesor Kruszewski przyznał, że kierując w samorządzie lekarskim komisją kształcenia medycznego, uważał, że „trzeba się zmierzyć z kwestią homeopatii”. Stanowisko, które przygotował zespół pod jego kierownictwem, nie jest nakazem, ale zaleceniem dla lekarzy. Takim światłem ostrzegawczym dla nich.

Przewodniczący Naczelnego Sądu Lekarskiego Wojciech Łącki stwierdził przed sądem, że w latach 2006–2013 odnotowano 6 postępowań dyscyplinarnych wobec lekarzy w związku ze stosowaniem homeopatii. Pokazują one, że trudno zostawić homeopatię samej sobie i nie kontrolować w żaden sposób jej stosowania. Postępowania dyscyplinarne dotyczyły bowiem m.in. stosowania preparatów niedopuszczonych do użytku w Polsce, opóźnienia leczenia przez stosowanie produktów homeopatycznych zamiast leków i posługiwania się przez medyka nieistniejącym tytułem „lekarza homeopaty”.

W ustnym uzasadnieniu wyroku warszawski sąd powołał się na art. 4 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty oraz na przepisy Kodeksu Etyki Lekarskiej i ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta, które nakładają na każdego lekarza obowiązek używania metod skutecznych, zgodnych z aktualną wiedzą medyczną. Te przepisy dają również pacjentom prawo do bycia leczonymi takimi metodami.
 

Żadna nowość

Profesor Kruszewski tłumaczy, że środki homeopatyczne działają jak placebo i na tej zasadzie mogą poprawić samopoczucie chorego. Ale trudno mówić, że go leczą, skoro nie ma w nich żadnej cząstki, która mogłaby zadziałać receptorowo albo chemicznie. – To m.in. dlatego nie wymagają badań dotyczących rzeczywistego wpływu na chorobę, w której są stosowane – mówi. Pytanie pojawiające się na kanwie omawianego wyroku sądu brzmi: Jak doszło do tego, że mimo braku badań i naukowej weryfikalności niektóre środki homeopatyczne zostały wciągnięte na listę środków na receptę? Rodzi się także drugie pytanie z tym związane: Kto za to odpowiada?

Przedstawiciele UOKiK podkreślali, że w sprawie w ogóle nie powinno chodzić o oceny naukowe poszczególnych metod terapeutycznych, tylko o niedopuszczalną ingerencję samorządu lekarskiego w rynek produktów leczniczych. Ingerencja – zdaniem Urzędu – polegała na zakazie stosowania legalnych produktów. To kolejna błędna ścieżka, jaką obrał Urząd. W ocenie sądu stanowisko NRL zostało wydane w ramach uprawnień, jakie przysługują związkowi zawodowemu lekarzy, do jakich należy wypowiadanie się w sprawach dotyczących opieki zdrowotnej. – Decyzję sądu odbieram jako zwycięstwo prawa chorych do skutecznego leczenia nad ekonomicznym interesem producentów produktów homeopatycznych. Nasze stanowisko nigdy nie było wojną z produktami homeopatycznymi. My, lekarze, wypowiadamy się w ramach naszych kompetencji – stwierdził po wyroku prezes NRL Maciej Hamankiewicz.

Zresztą zarzuty stawiane przez lekarzy pod adresem homeopatii są znane od dawna. Podobnie jak cała dyskusja odnośnie do jej pochodzenia, skuteczności i zasadności stosowania. Ostatnim jej akordem w Polsce było utworzenie na Śląskim Uniwersytecie Medycznym studiów podyplomowych z homeopatii, przeciwko czemu również protestowała NRL, domagając się wyjaśnienia, dlaczego na uczelni wyższej uczona ma być metoda, która nie ma za sobą zaplecza naukowej weryfikalności. Samorząd lekarski zwracał się z tymi wątpliwościami do Ministerstwa Zdrowia, które w odpowiedzi stwierdziło, że polskie przepisy prawa nie przewidują specjalizacji w dziedzinie homeopatii.
 

Obrona przed homeopatycznym marketingiem

Samorząd lekarski stara się również przy pomocy Ministerstwa Zdrowia o wycofanie środków homeopatycznych z listy leków. Polska nie może jednak sama podjąć tej decyzji. Na przeszkodzie stoją przepisy unijne, a konkretnie dyrektywa 2001/83/WE Parlamentu Europejskiego i Rady Europy w sprawie wspólnotowego kodeksu, odnoszącego się do produktów leczniczych stosowanych u ludzi. Za jej złamanie grożą proces przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej i dotkliwe kary finansowe.

Wiceminister Igor Radziewicz-Winnicki radzi NRL, aby zwróciła się do europosłów, by ci wnieśli tę sprawę pod obrady PE i w ten sposób doprowadzili do zmiany przepisów. Zadeklarował też kilka miesięcy temu, że polski rząd mógłby podjąć działania zmierzające do zmiany dyrektywy przez Komisję Europejską. Ale może się to stać dopiero po jej wyborze w 2015 roku. Wiceminister Radziewicz-Winnicki przyznaje, że jako lekarz nie ma wątpliwości, iż homeopatia nie ma żadnego znaczenia terapeutycznego. Podziękował też NRL za działania „na rzecz afirmacji medycyny naukowej i nieustającej promocji medycyny opartej na faktach”. Jednocześnie wiceminister podkreśla, że wycofanie środków homeopatycznych nie może być celem samym w sobie, bo – jego zdaniem – nie przyczyni się to do „poprawy stanu zdrowia populacji”. Jego zdaniem najważniejsza jest kampania informacyjna lekarzy wśród pacjentów. NRL uważa, że każdy kraj UE powinien mieć prawo do podejmowania decyzji „o ewentualnym wprowadzeniu uproszczonej procedury dopuszczenia do obrotu produktów homeopatycznych”. Zdaniem prezesa Hamankiewicza, „takie rozwiązanie pozwoliłoby zachować w Polsce naukowy charakter medycyny zagrożony marketingową ofensywą wyznawców homeopatii”.

Ponieważ opisywana sprawa sądowa dotyczy sporu konkurencja vs. wiedza medyczna, celowo pominąłem tu bardzo ważny temat, który można nazwać „homeopatia i duchowość”. Mimo że Kościół oficjalnie nie zakazuje tej metody, egzorcyści potwierdzają, że zgłaszają się do nich ludzie z problemami, których źródło łączą z przyjmowaniem środków homeopatycznych. Nie trzeba lekceważyć takich sygnałów. Ich omówienie nadaje się jednak na oddzielny tekst.

 

GN 02/2015

Możesz również polubić…