Wydobyty z przepaści – świadectwo

Jestem alkoholikiem. W 1991r. zmarł mi ojciec – bardzo to przeżyłem i zacząłem sięgać po alkohol, później coraz bardziej i częściej, gdyż nie mogłem sobie poradzić z tą nagłą śmiercią taty. Nie miałem w nikim wsparcia, nawet w mamie, gdyż mama z rozpaczy zaczęła pić. Trwało to do sierpnia 2010r. Do tego czasu dwie próby samobójcze, leczenie, terapia, pobyt w ośrodkach i szpitalach. Spałem na klatkach, działkach nie mając mieszkania, pracy, kobiety i pieniędzy, a nawet jak miałem, to wszystko było przeznaczone na alkohol, który tak mną zawładną, że za 170 zł zrzekłem się mieszkania po mamie na rzecz siostry, która wykorzystała moją chorobę – picie. Na pogrzebie mamy również nie byłem, gdyż alkohol był u mnie na 1 miejscu, nie wspominając że całkowicie odwróciłem się od Pana Boga i Kościoła, choć jako młodzieniec byłem ministrantem, lektorem w obecnej Katedrze w Rzeszowie. Jak już wspomniałem – koniec lipca 2010 r. –  trafiłem w krytycznym stanie do szpitala nr 2 w Rzeszowie z toksycznym ostrym zapaleniem trzustki i wątroby, polineuropatią, zachwianiem koordynacji ruchu – chodu, miałem ogromny problem z chodzeniem i uszkodzony zespół móżdżkowy. Po kilku dniach dostałem od kobiety figurkę św. Rity, wtedy podszedłem do pielęgniarki i poprosiłem ją by mi pomogła bo chciałbym się zacząć modlić do tej świętej, ale nie wiem kto to jest i jak się mam modlić. Wtedy powiedziała mi że jestem dobrym, wartościowym człowiekiem, lecz zniewolonym przez alkohol i brak Pana Jezusa w sercu. Przyniosła mi na drugi dzień na dyżur opowieść o św.  Ricie, jej życie i modlitwy, nowenny, litanie. Gdy przeczytałem jej całe życie zrobiło mi się bardzo gorąco i zaraz z wielkim zapałem przeczytałem jeszcze dwa razy wszystko co na jej temat przyniosła mi pielęgniarka. Powiedziałem wtedy „Panie Jezu pomóż mi ja chcę przestać pić, jeśli dam radę to daj mi jakiś znak”. Nad ranem byłem cały mokry z pościelą włącznie. Uznałem że Pan mnie dotkną i że dam radę, zaufałem Jemu i Matce Bożej bezgranicznie, a później mojej patronce spraw trudnych, beznadziejnych i niemożliwych św. Ricie. Od tego czasu trwam w trzeźwości 5 lat i 7 miesięcy. Wspieram ludzi modlitwą bezinteresownie bo to jest najpiękniejszy dar i łaska Pana, pomagam innym uzależnionym. Jestem czcicielem św.  Rity i rozszerzam jej kult nie tylko w Rzeszowie. Codziennie dziękuję Panu za strumienie łask – za ludzi których Pan stawia na mojej drodze. Ze względu na stan zdrowia jestem bezrobotny. W grudniu przeżywałem straszną depresję i w ostatniej chwili zadzwoniłem do pielęgniarki po radę co mam robić bo mam zadłużone mieszkanie i jak do końca roku nie ureguluję to dostanę wypowiedzenie, nie mam żadnych środków do życia, i do tego jeszcze komornik. Tu wtedy Pan postawił mi na drodze kapłana i  wspólnotę w Łańcucie, gdzie dostałem zaproszenie i mimo oporu z mojej strony, przyjechałem na Mszę i nabożeństwo uwielbienia Pana. Wspólnota dała mi życzliwość i ogromną pomoc finansową i duchową – wspaniała rodzina: brat, siostra, kapłan, brak słów – tego się nie da opisać. Zapłaciłem dzięki Panu i wspólnocie dług i mam nadal dach nad głową i za to Chwała Panu.  Jeśli na 1 miejscu u człowieka będzie Pan Jezus to wszystko będzie na swoim miejscu. Wszystko się pomału ułoży, tylko zaufaj Panu, bądź cierpliwy i daj czas. Chwała Panu!

Możesz również polubić…