Świadectwo uzdrowienia relacji – II weekend formacyjny

Chciałem podzielić się jak Pan Jezus pomógł mi zaakceptować, pokochać historię moich rodziców jak również moją historię. 

Mój ojciec był osoba prawie niewidomą – widział na jedno oko, dostrzegał tylko cienie i mógł rozróżnić na przykład drzewo od nieba. Jednak jego kalectwo nie przeszkadzało mu dojść do lokalnego sklepiku i zaopatrzyć się w wino marki wino. Miał chorobę alkoholowa. 

Moja matka uciekła z nim od swojego pierwszego męża który w końcowej fazie ich małżeństwa próbował ją zabić. Razem wyjechali z woj. lubelskiego i osiedlili się w Bieszczadach żyjąc na "kocią łapę". 

Tu począłem i urodziłem się ja i moje rodzeństwo. 

Mój ojciec Jacek miał dodatkową chorobę skóry – łuszczycę, czy coś podobnego, co powodowało że sie drapał, i pozostawiał wokół siebie śnieg. Wszędzie pełno łusek ze skóry, takich płatków. Jemu to nie przeszkadzało, bo nie widział, i w tamtym czasie mi to też nie przeszkadzało, bo był to mój ojciec i tak było u nas od zawsze. 

Moja mama starała się wychować nas jak najlepiej, ale w związku z tym że miała nas i ojca, i niewielką pensję, nasze dzieciństwo było ubogie w atrakcje,  jakie dziś mogę zapewnić własnym dzieciom. Często podstawowym posiłkiem był chleb i margaryna, mimo że moja mama miała dostęp do pieniędzy służbowych i mogła "pożyczyć" w trakcie miesiąca, oddając przy wypłacie. Niestety zawsze było mało. Potrzeby były większe niż zarobki. Po kilku latach prowadzenia takich finansów mama nabawiła się depresji. 

Mój ojciec znalazł pewna formę oszczędzania – bo sie starał jak umiał, i kradł prąd – pomijając licznik energii elektrycznej. Tak, że placki na święta piekły się za darmo. 

W domu było obskurnie, było kombinowane, cięte, zbierane, przyjmowane wszystko, począwszy od mebli, sprzętów kuchennych skończywszy na dywanach.  

Pewnego razu ktoś chciał oddać maszynę do szycia. Było to w pobliskiej miejscowości, i trzeba było pojechać autobusem, udać się na osiedle pod wskazany adres i odebrać ową maszynę- taką ciężką, na pedał. Pamiętam że ważyła dla mnie dużo, bo miałem może 11 czy 12 lat, a był kawał drogi do przystanku. I niosłem ją ja, i za mną szedł mój ojciec. W tamtej chwili w momencie gdy byliśmy poza obrębem naszego domu, tej biednej przestrzeni, dostrzegłem jak wygląda mój ojciec. Pamiętam, jak dzisiaj, był ubrany w zapinany dresik, taki nieco za mały, czapkę z daszkiem, też za małą. I podarte spodnie. Było to dla mnie straszne, wstydliwe doświadczenie, chciałem zapaść się pod ziemie, uciec stamtąd. Ja nie chciałem tam być. Nie chciałem dźwigać  tego żelastwa z tym gościem ubranym jak przysklepowy żulik. Wstydziłem się go, najchętniej bym porzucił go z tym paskudztwem i powiedział: dźwigaj to sam, ja cię nie znam stary. 

Obecnie jestem mężem i ojcem, i od 2007 roku remontuje sukcesywnie nasz dom. Dom w którym się wychowałem, ten dom z brakami, i taki strasznie byle-jaki.

Do tej pory byłem wielokrotnie przykry dla swojej mamy mówiąc jej: jak mogliście tak żyć, czy posiadać dom w takim stanie. Niejednokrotnie mówiłem do niej w ten sposób. Nie akceptując tego co było. Odcinając się od przeszłości: Wy tam – ja tu! 

Na ostatnich rekolekcjach Odnowy, Pan, przez kalectwo naszej niewidomej siostry, przez jej obecność i wspaniałą bezradność, poruszył moje serce. Zaczęło się to w lesie, na kilkugodzinnej pieszej wycieczce, gdy mogłem spojrzeć na jej sytuację, nie z perspektywy dziecka, lecz osoby dorosłej. 

Jezus pozwolił mi spojrzeć na mojego ojca Jego oczami. 

Przechodziliśmy razem z Jezusem w Jego natchnieniach przez sytuacje które były złe, których się wstydziłem, w których mój tato nie był, nie był w stanie sprostać, w których go brakowało. 

Jezus kocha mnie z tą całą historią. On pomógł mi, odebrał mi kwas który sączył się od czasu mojego dzieciństwa. Uzdrowił moje serce, i pozwolił popatrzeć oczami miłości na życie mych wspaniałych Rodziców.  Pan wlał łaskę dzięki której pokochałem tą historie. Scena za sceną, sytuacja za sytuacją, zranienie za zranieniem. On jest wielki i wspaniały, i troszczy się o takie rzeczy, które ja gdzieś zakopałem, i nie chciałem pamiętać, a które wracały w relacjach z moją mamą, gdy byłem uszczypliwy wytykając ich błędy. 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! 

Możesz również polubić…